nie zrozumiały do końca ,słaby , nic ciekawego nuda , nie wiem czy ludzie lubia ogladac cpunow i zastanawiaja sie jak to jest sprobowac i daja taka ocene ,
to nie jest kwestia tego czy ludzie lubia ogladac cpunow tylko kwestia spojzenia na to co mozna stracic przez narkotyki w tym przypadku cale zycie i nie pisz ze film jest slaby bo jest ciezki i najwidoczniej nie dla ludzi o twoim intelekcie jesli go nie zrozumiales
zrozumialem słaby , wole Trainspotting poprostu i jest duzo wiecej filmow lepszych ktorych twoj intelekt nie rozumie
nie ogarniam trochę,o co Ci chodzi. dla mnie "trainspotting" też jest jednym z takich lepszych filmów, jednakże wg mnie przynajmniej nie działa tak na emocje jak "requiem dla snu". "trainspotting" momentami mnie po prostu nudził, z kolei "requiem dla snu" jest trochę zbyt przeładowany emocjami. jednak, "requiem dla snu" to film, który przedstawia 4 różne historii i 4 różne tragedie. uważam, że może był zbyt taki patetyczny, ale mimo wszystko chyba udało się wstrząsnąć i poruszyć widza. No bo umówmy się, każda z tych historii przedstawia nałóg w innym świetle i zakończenie każdej z nich na pewno w jakimś tam stopniu porusza tego, który ogląda. generalnie montaż i cały pomysł na zrobienie tego filmu był dla mnie fenomenalny, do tego naprawdę genialna muzyka (może trochę zbyt wzniosła jak dla takiego filmu, ale jednak arcydzieło), doskonała obsada (Leto, Burstyn czy Connelly) i po prostu inne spojrzenie na nałóg. wymieniony przez Ciebie "trainspotting" jest trochę naciągnięty, czasami beznadziejnie zabawny, dobór aktorów nie powala (oprócz McGregora). i co więcej? chyba do końca nie ogarnąłeś tego filmu, skoro piszesz: " nie wiem czy ludzie lubia ogladac cpunow i zastanawiaja sie jak to jest sprobowac i daja taka ocene" ..
od mojego intelektu prosze z daleka bo nie potrzebne tu beda spory z tak prostym czlowiekiem jak ty hahahah
Ja nie czuję się prostym człowiekiem, ale ten film nie zrobił na mnie jakiegoś ogromnego wrażenia, po prostu widziałam całą masę lepszych. Ale muzyka wspaniała
Rasputin, Hair, Dark Harbor, Czarny Łabędź, Stowarzyszenie Umarłych Poetów, Pianista, Skazani na Shawshank, Pulp Fiction, Leon zawodowiec, Solista, GranatowyPrawieCzarny jeszcze?
O to miło, w stosunku do Re. jestem negatywnie nastawiona przez pokazanie narkotyków w hmm...słaby sposób, jest wiele bardziej szokujących filmów o uzależnieniach, lepiej ukazujących ten problem, tu narkotyki są przesłodzone.
ten film nie ma tylko szokować, ale przede wszystkim pokazać psychike uzależnionego...
Tak, ale nadal ukazuja narkotyki w przeslodzonym swietle. przepraszam z brak ogonkow pisze na wloskiej klawiaturze.
To nie jest kwestia zrozumienia. Film jest do bólu przewidywalny, nic nowego i nic szokującego, lodówki może nie licząc. Poruszający do głębi... tak, w trakcie zbyt częstego powtarzania scen miałam mdłości. Obejrzałam ze względu na ocenę... uważam, że był to stracony czas.
Z intelektem u mnie raczej wszystko OK.
@Kriszti - dobrze napisane.
Ten film to jedna wielka propaganda dla gimnazjum, każdy kto miał styczność z narkotykami wie jak jest on przesadzony by grać na emocjach widza... wiele słyszałem o tym filmie, przed obejrzeniem, miałem nadzieję na realistyczny obraz który mną wstrząśnie i wywoła u mnie moralniaka typu "co ja robię ze swoim życiem", a zobaczyłem propagandowego straszaka momentami śmiesznego a nie przytłaczającego i perypetie idiotów którzy nawet ćpać nie potrafią... też skłaniam się do zdania że trainspotting jest lepszym filmem o tym traktującym i mimo wszystko bardziej realistycznym. I dodam jeszcze,że książka Requiem dużo dużo lepsza, film spłycony i przesadzony do granic możliwości, ale jeżeli kogoś kto nie ma pojęcia o dragach przestrzegł to raczej dobrze
Panie Doświadczony, a które to, te śmieszne momenty. Po co oczekiwać tylko realizmu od filmu, który nie jest dokumentalny ? Ten film jest przede wszystkim o samotności i ludziach, którzy goniąc za marzeniami przywiązują sobie do nogi kamień w postaci nałogu. To jest ostrzeżenie( a nie tania propaganda ) nie tylko przed podstępnością dragów ( wszystkim zażywającym rozmaite używki się wydaje, że kontrolują swój nałóg, o ludzka naiwności ) ale tez przed wyprawami na złą stronę mocy. może nie być powrotu stamtąd, niestety.
Mam spaczone poczucie humoru, ale ok... ja osobiście miałem ubaw jak tamten gościu miał halucynacje po marihuanie, albo jak jakiś upośledzony cały czas napierdziela herę w jedno miejsce nawet jak już ręka jest w opłakanym stanie, tak więc anaologicznie śmiałem się,że przez własną głupotę stracił rękę, bynajmniej nie było mi go szkoda, hmmm śmieszne było jak zamknął matkę w szafie i ukradł TV, śmieszne było jak tamta się szmaciła za kokę,zapomniałem jak się nazywało te stykanie dupami :D zabawna była wizyta u lekarza tamtej babki, nie przepadam za służbą zdrowia ale bez jaj, dosyć zabawne było jak ją razili prądem, w ogóle te jej fazy wszystkie i fobie były dosyć zabawne, no i jako,że oglądałem ten film parę lat temu to zapomniałem parę takich naprawdę śmiesznych rzeczy... to nie było kręcone na poważnie i realistycznie więc też nie brałem tego na poważnie... może postać murzyna była jedynie dramatyczna w miarę jak dla mnie, on jedyny w tym filmie miał jakieś resztki rozumu...
Nie oczekiwałem TYLKO realizmu, oczekiwałem,że mną na wskroś wstrząśnie,że będzie tam coś czym tak się ludzie zachwycali mi go rekomendując, a nie płytki do granic możliwości tendencyjny obraz który jak z resztą pisałem bardziej mnie śmieszył niż wstrząsał... jedyne co przyznam to muzyka dobra. Z resztą dałem ocenę 5 więc nie jest tak źle, po prostu średni film, który jest tandetnym straszakiem dla ludzi którzy nie mają o tym pojęcia.
I żeby nie było doceniam to,że może pod jego wpływem jakiś gimnazjalista będzie miał opory przed pierwszą kreską amfetaminy...
I powtarzam jeszcze raz ,że polecam książkę która nie jest tak spłycona i ona to rzeczywiście i obraz "o samotności i ludziach, którzy goniąc za marzeniami przywiązują sobie do nogi kamień w postaci nałogu", bo w filmie to ciężko dostrzec jakikolwiek głębszy sens nie na siłę, nie patrząc z dystansem, ćpuny aż tak głupi nie są mimo wszystko... i do tego książka, powtarzam książka, bo film jest bardzo średni, mówi o tym,że wszystko jest narkotykiem tytoń, alkohol, amfa, fast foofy, kawa, leki, religie, tc itd itp... wszystko może uzależnić i zniszczyć życie.
Owszem jest to ostrzeżenie, to oczywiste, ale jest to ostrzeżenie właśnie w postaci niezwykle taniej propagandy i każdy kto coś wie na ten temat to rozumie. Ja to właśnie bardziej odebrałem,że wyprawy na ciemną stronę mocy mogą być zajebiste(choć niewiele rzeczy jest tak subiektywnych jak to czym niby jest ta ciemna strona mocy) tylko wystarczy nie być amerykańskim bezmózgim idiotą, a z resztą niektórzy rodzą się po ciemnej strony mocy... a na pewno nie warto całe życie być za nadto grzecznym i się hamować bo i tak jesteśmy chodzącymi zombie którzy prędzej czy prędzej zdechną.
A i nie wszystkim wydaje się,że kontrolują swój nałóg, nie wiem skąd to wzięłaś, chyba ze swojego nikłego o tym pojęcia i z resztą niektórzy po prostu go przez całe życie kontrolują i dobrze się bawią, używki i w ogóle wszystko co sprawia przyjemnośc nie jest dla słabych ludzi ot cała filozofia. Ja np jestem uzależniony od marihuany, bardzo dobrze wiem,że tego nie kontroluję i jak nie palę przez nawet parę dni to mam często jakieś stany lękowe, nie wspominając o depresji bo to norma, nie kontroluje tego nałogu i nie zamierzam go kontrolować, nie oszukuję się... jeżeli chodzi o wszystkie inne używki to jak chce to używam jak nie chcę to nie używam i całkowicie to kontroluje, wierz mi czy nie ale to prawda. I znam masę ludzi którzy są silni psychicznie i się kontrolują, typ ma ponad 30 lat ćpa kokainę od 10 lat z mniejszymi i większymi przerwami plus inne używki, ma dziecko ,żonę, pracę jest ogarnięty, bynajmniej tego nie pochwalam, ale gdyby był bohaterem filmu Requiem to pewnie nie dożyłby 25 lat.
Sorry ,że się rozpisałem :) Reasumując dałbym temu filmu z 8 gdyby nie był on tak spłycony i z premedytacją przesadzony w wielu aspektach. Strasznie mnie rozczarował i tylko ciągle załamywałem się głupotą bohaterów. Jeszcze raz książkę polecam ona owszem wywołała u mnie jakieś emocje i refleksje, a film skończyłem oglądać z uśmiechem na ustach
ależ, dobrze, że się rozpisałeś i jeszcze na temat, lubię poznać odmienne zdanie , książki nie czytałam, to nie mam porównania ale z tego filmu samotność wyziera z każdego kąta, ja mam inne poczucie humoru i mnie opisane sceny akurat nie bawią, w kwestii uzależnienia to niby co, maryśka to firewaal przed cięższą artylerią , a to ciekawe. Mi tam nie potrzebne używki, wystarczy mi codzienny zawrót głowy od wyobraźni. Ja na powierzchni sfery wirująca w czasoprzestrzeni, a że zdechniemy, a kto to wie może jednak jest gorzej, może wieczność nas czeka
Samotność... mi wystarczy swoja prawie całkowita poza paroma przypadkami alienacja i wyobcowanie ze społeczeństwa, w filmach mnie to nie rusza, choć może trochę pod tym względem mnie ruszyła historia tej matki głównego bohatera, z osobistych pobudek takich,że nic chcę dożyć starości... maryśka to żaden firewall, chyba ,że w moim przypadku, mogę się wypowiadać tylko za siebie, owszem marihuana chroni przed alkoholem i innymi ciężkimi dragami. Śmieszy mnie mówienie,że to zioło to brama to dalszych eksperymentów nie wiem co za debil to wymyślił. Ja mam aż zbyt wybujałą wyobraźnię ale strasznie od zawsze autodestrukcyjną, bez używek zioła raczej nie przetrwałbym życia, może gdybym się urodził w innym miejscu, kraju, miał inną rodzinę,spotkał innych ludzi itd itp... głównie przypadek decyduje o tym jacy jesteśmy. To,że zdechniemy to pewne ,a co potem to nikt nie wie(tym bardziej idiotami są religijni ludzie), niebo i piekło jest na ziemi, niektórzy mają lepiej niektórzy gorzej... ja raczej wątpię by coś szczególnego nas czekało po drugiej stronie, zdechniemy jak reszta zwierząt i tyle... ale w sumie to nic nie wiem
Bardzo dobrze piszesz. Film miał być wstrząsający ale zbyt nachalne usiłowanie reżysera zagrania na emocjach widza sprawiło, że RfaD jest filmem tak spłyconym i przerysowanym że - paradoksalnie - aż śmiesznym. Dajmy kilku ćpunów którzy się staczają, w końcówce dramatyczną i trochę za przeproszeniem wk...iającą muzyczkę, parę przyspieszonych scen żeby było straszniej i niech ludzie są tym jednocześnie wstrząśnięci i oniemiali z zachwytu nad tak przejmującym filmem.
To, że film Ci się nie podoba, to kwestia gustu, i nie będę tego kwestionować. Natomiast nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że film jest "straszakiem", ponieważ w mojej opinii "straszak" to coś nierealnego, aby dać obrazowy przykład, "jak będziesz niegrzeczny, to przyjdzie Baba Jaga i cię zje". Tutaj, wprost przeciwnie, mamy przedstawione sytuacje, które z większym lub mniejszym prawdopodobieństwem mogą przydarzyć się każdemu, kto wpadnie w nałóg. Bo czy niemożliwe jest, że ktoś w wyniku handlu narkotykami trafi do więzienia, że dziewczyna uzależniona od dragów zacznie się prostytuować, że ktoś doprowadzi się do takiego stanu, że trafi na przymusowe leczenie /do psychiatryka, a nawet, w skrajnych okolicznościach, straci rękę? To wszystko nie jest bajką wymyśloną po to, aby straszyć dzieci, to są konsekwencje nałogu. W filmie przedstawione oczywiście w mocno przejaskrawiony sposób, i rozumiem, że może się to komuś nie podobać, ale to już, jak wspomniałam, kwestia gustu. To tyle ode mnie w temacie.
Możesz się nie zgadzać, ale owszem to jest tendencyjny straszak. I to co wydarzyło się w filmie jest mniej więcej tak samo możliwe jak istnienie katolickiego Boga, czyli bardzo mało prawdopodobne. Powiedz mi znasz takich ludzi? Choć paru? Którzy nadużywają narkotyków? Z większym prawdopodobieństwem w tak krótkim czasie to jest na granicy cudu by przydarzyły się takie rzeczy, film jest propagandą który ma odstraszać od narkotyków laików i nie mówię ,że to złe,ale to fakt. Jest on z premedytacją przerysowany i jak widać wielu osobom to pasuje...
Po pierwsze: co ma do tego Bóg? Wybacz, ale nie widzę żadnego związku. BTW, może Tobie uda się mi wyjaśnić, dlaczego osoby niewierzące do każdej rozmowy, choćby nie wiem jak oddalonej tematem od spraw religijnych, wciskają swoje trzy grosze o Bogu. Przecież skoro neguje się jego istnienie, to nie powinno się w ogóle o nim myśleć, prawda?.... Nie ma sensu sobie zawracać tym głowy.Tymczasem ja odnoszę wrażenie, że te tematy zajmują ateistom 90% czasu.
Po drugie: owszem, znam sporo osób które nadużywały/ nadużywają narkotyków, bo tak się składa, że interesuję się tematem i od czasu do czasu bywam na otwartych mityngach NA, żeby posłuchać, co ludzie, którzy są uzależnieni, mają na ten temat do powiedzenia. Jeśli jesteś zainteresowany, to polecam, myślę że po paru takich sesjach odrobinę zmieniłby się Twój punkt widzenia.
Po trzecie: to prawda, że film jest przerysowany, nie twierdzę że tak nie jest. Oczywiście że w tak krótkim czasie ciężko by było doprowadzić się do takiego stanu, jak bohaterowie. Ale w końcu nie jest to film dokumentalny, tylko pewien rodzaj sztuki, który ma na widzach wywierać wrażenie, zresztą wcale nie po to żeby ich zastraszyć, tylko żeby skłonić ich do myślenia.
Nie musisz się irytować, nie jestem ateistą, po prostu do porównania było mi potrzebne coś mało prawdopodobnego, a katolicki Bóg świetnie się do tego nadaje... w sumie mogłem dać krasnoludki albo coś w tym stylu. Ale mam pewne wyjaśnienie tego, myślę,że to dlatego bo ateiści od najmłodszych lat są atakowani tym zasranym Bogiem i nachalną indoktrynacją, bardzo irytujące jest żyć w tak religijnym państwie gdy jest się osobą myślącą i w końcu to w jakiś sposób siada na psychice... gdyby religijni ludzie nie obnosili się ze swoją debilną wiarą to ateiści nie obnosili by się ze swoim brakiem wiary. Ja czuję dużą antypatię do kościoła i innych piorących mózgi sekt i mam do tego prawo i gdybym miał tłumaczyć punkt po punkcie czemu tak jest to by mi z ponad godzinę zajęło.
"Tymczasem ja odnoszę wrażenie, że te tematy zajmują ateistom 90% czasu."
90 to może nie... ale może gdyby wierzący choć 10 % poświęcili na myślenie o tym w co wierzą i jaki to ma sens to by było z połowę mniej wierzących...
A z resztą to Ty prowokujesz dyskusję, nie chce mi się nawet gadać o tych wszystkich religijnych sprawach, akurat ,że katolickiego Boga nie ma to właściwe pewne, więc nie wylatuj mi tu z pretensjami.
Nie nie jestem zainteresowany, znam ten temat od wewnątrz subkultury "ćpunów" imyślę ,że trochę bardziej wartościowe...
" to prawda, że film jest przerysowany, nie twierdzę że tak nie jest. Oczywiście że w tak krótkim czasie ciężko by było doprowadzić się do takiego stanu, jak bohaterowie"
No i o to właściwie mi tylko chodziło. Dlatego też ten film głównie wywiera wrażenie na osobach którzy nie mają na ten temat większego , bądź nawet mniejszego pojęcia...owszem to nie film dokumentalny, reżyser bardziej poszedł w stronę fantasy. Nie robię nic więcej niż tylko wygłaszam swoją osobistą opinię, bardzo, bardzo, bardzo zawiodłem się na tym filmie, bo został przesadzony tak by zagrać na emocjach widza... i tyle
ale w tym filmie do licha nie chodzi o to czy on sobie po kretyńsku i za szybko zababrał żyłę, czy ona na amfie za szybko zrujnowała sobie psychikę ( tak nota bene to akurat jest możliwe ) tylko o fakt taki , że jeżeli pozostajemy zupełnie osamotnieni ze swoimi problemami, a uważamy je za poważne to bardzo łatwo jest znaleźć coś co ja nazywam znieczulaczem ( dragi albo alkohol, albo inny nałóg ) i wydaje się, że to coś nas trzyma za rękę i pomaga znieść rzeczywistość a tak naprawę to nas wiedzie ku ubezwłasnowolnieniu w najlepszym razie, a do przedwczesnej śmierci w najgorszym. A kto to ten katolicki Bóg, myślałam, że Bóg jest tylko jeden i nie ma przymiotnika na jego określenie, ateiści to zwykli tchórze, najłatwiej sobie wyobrazić, że po śmierci nic nie zostaje z nich oprócz kupki popiołu lub kości , to zresztą bardzo wygodne wyobrażenie, jakież otwiera możliwości, hulaj dusza piekła nie ma, po co się wysilać nieba też nie ma, nie trzeba dbać o duszę, bo duszy też nie ma albo jak co niektórzy ateiści twierdzą duszą jest wrażliwość tych tzw. dobrych ateistów i otwarcie na dobro i to umiera wraz z nimi lub żyje jako ich dobre uczynki ale tylko tu. ma ziemi.
Jeżeli chodzi o prawdopodobieństwo to przecież sam jesteś człowieku dowodem na możliwość zdarzenia potencjalnie nieprawdopodobnego, a mianowicie, że akurat twoi przodkowie się spotkali, że z miliona plemników ten Was niosący zwyciężył itd
Wszystko ma dwie strony medalu milionom ludzi nałogi jakoś pomagają przetrwać w tym syfie...
Myślałaś ,że Bóg jest tylko jeden? To źle myślałaś, przecież jest ich setki i sama jesteś ateistką bo odrzucasz bogów z innych religii, ja poszedłem o jednego dalej, a tak w ogóle to nawet nie jestem ateistą tylko agnostykiem. I moim zdaniem to właśnie wierzący to tchórze i do tego idioci bo oszukują sami siebie i wytwarzają iluzje, bo tylko w kłamstwie potrafią przeżyć, są zbyt słabi by spojrzeć prawdzie w oczy. Wyobrazić to sobie wszystko łatwo, a jaka jest prawda to nie wie nikt, nasze wyobrażenie i wpojone brednie a rzeczywistość to dwie różne sprawy. I nie załamuj mnie i nie wrzucaj wszystkich ateistów do jednego wora, ja odpowiadam sam przed sobą, nie potrzebuje bata nad głową w postaci okrutnego podłego bożka straszącego na każdym kroku, z resztą biorąc pod uwagę żydowską mitologię w którą większość wierzy, to ja wolałbym iść do piekła w sumie... żaden człowiek nie jest na tyle inteligentny by objąć rozumem wszechświat i postać boga i na pewno żadna z powieści fantasy nie jest blisko prawdy.
"Jeżeli chodzi o prawdopodobieństwo to przecież sam jesteś człowieku dowodem na możliwość zdarzenia potencjalnie nieprawdopodobnego, a mianowicie, że akurat twoi przodkowie się spotkali, że z miliona plemników ten Was niosący zwyciężył itd"
No naprawdę dałaś przykład... codziennie się rodzi tysiące istnień i nie widzę w tym nic nieprawdopodobnego... no i nie rozumiem w ogóle po co do mnie o tym piszesz, wierz sobie w głupoty jakie chcesz nie moja sprawa, każdy ma prawo stwarzać swoje złudzenia, nie twierdzę ,że Boga nie ma, ale wolę myśleć że go nie ma niż że jest podłym sk*rwielem i stworzył taki chory świat.
sorry, już przestaję do ciebie pisać, tym bardziej, że źle rozumiesz moje słowa np. jeżeli napisałam o jednym bogu to miałam na myśli i Boga chrześcijan i prawosławnych i muzułmanów i hindusów i nawet twojego boga jeżeli go wziąłeś z dobrej strony mocy a słynny argument typu zły Bóg stworzył taki syf to jest zaiste już nudne, przynajmniej macie na kogo zrzucić winę , w większości poza klęskami żywiołowymi ( ale to skutki uboczne praw przyrody i kosmosu) ten syf to my ludzie z naszej wolnej woli tworzymy
A u was jest nudny argument z wolną wolą. Skoro mamy wolną wolę i bóg nie ma wpływu na świat, to po co ludzie się modlą, po co te wszystkie bałwochwalcze świątynie i sekty? W to jeszcze jestem stanie uwierzyć,że bóg istnieje, ale ma na nas wyj*bane albo po prostu nie ma wpływu na świat. W sumie i tak jesteś level wyżej umysłowo od idiotów którzy twierdzą,że ich Bóg jest prawdziwy a reszta to heretycy, też myślę,że jak on istnieje to jest jeden... ale ja nie mam na kogo zrzucić winę bo raczej w te bajki nie wierzę to jest coś bardziej skomplikowanego niż nasze prostackie postrzeganie boga
no i wykażę się niekonsekwencją bo miałam nie pisać, ale mnie kusi napisać, że w sumie to wolę jak sobie ludzie radzą z transcendentalnymi problemami trzymając różaniec w ręku lub mamrocząc sury niż ćpając, mniejsze szkody jakby nie patrzeć
Widzisz a mi to w sumie obojętne jak kto sobie radzi z problemami, moim zdaniem każdy ma tylko jedno swoje parszywe życie i niech robi co chce aby nie wpierdzielał się w mój światopogląd. W sumie różaniec jest dla mnie inteligentnych jednostek, im wyższa inteligencja tym ciężej funkcjonuje się w tym społeczeństwie, ogarnięty umysłowo człowiek wie że równie dobrze mógłby się modlić do kotleta schabowego, bo to wszystko polega na autosugestii a nie że te wierszyki mają jakąkolwiek prawdziwą wartość.
a jest takie mądre zdanie w książce, którą cenię " każdy otrzymuje to w co wierzy " ( Mistrz i Małgorzata Bułhakowa) , ja tam się nie pakuję z butami w Twój światopogląd, tylko chodzi mi o to, żeby nie osądzać pochopnie innych, a co do inteligencji to jest przereklamowana, naziści np. mieli bardzo wysoką
Żeby to było takie proste... ogólnie rozumiem że religie ułatwiają ludziom życie, ale tak jakoś przypadkiem się składa,że najbardziej religijni ludzie są najbardziej tępi, a mnie ludzka głupota naprawdę denerwuje... wiem,że są też ogarnięci wierzący z dystansem do swojej wiary i takich ludzi cenię ale niestety to rzadkość.
A co do inteligencji to bardzo dobrze wiem ,że jest przereklamowana, wierz mi lub mi nie ale jestem dużo inteligentniejszy niż bym chciał i odkąd pamiętam tylko utrudnia mi to życie w takim a nie innym społeczeństwie. A co do nazistów to staram się patrzeć obiektywnie, pewnie gdybym był Niemcem to nic bym do nich nie miał, wojna to okropna rzecz i właściwie każde państwo ma dużo na sumieniu
słaby , dla mnie to film, i jest slaby jak 64 miejsce nie dal bym mu zagoscic nawet w 200 w rankingu swiatowym sa lepsze filmy opisujace dramatyczne skutki brania narkotykow .
Ale tu gra Jared Leto i on jest przystojny i ładnie śpiewa.
A tak na serio.
Przedłużona antyreklama narkotyków, zero obiektywności, jak oglądać tego typu film to Trainspotting.. (nic nie ćpam i narkotyki są mi obojętne jak coś).
Według mnie Requiem jest lepszym filmem niż wymieniony przez Ciebie Trainspotting. Głównie z tego względu, że ten drugi momentami mnie nudził, gdzie w Requiem nawet przez minutę nie myślałam o tym, co będe jeść jutro na śniadanie.
Taaa, to już gusta i guściki który film nudzi. Niektórzy tak podniecają się przy mszy świętej nadawanej z Radia Maryja, że ohoho, a większość powie "puknij się panie w łeb".
Mnie osobiście "Trainspotting" w ogóle nie nudził , wytoczyłem tylko fakty, że film z Jaredem to jedna wielka antyreklama, wszystko co jest złe w narkotykach (tak, tak, narkotyki są złe, no wiem, ok) jest zbyt wyolbrzymione, w pewnym momencie staje się to śmieszne lub męczące. I groteskowe.
Weź też pod uwagę, że było to zapewne celem filmu. Wyolbrzymianie szkód przez narkotyki etc.
Wziąłem to sobie pod uwagę, no i wysunąłem z tego wnioski, że "Requiem dla snu" to bajka, która próbuje podszyć się pod rzeczywistość. "Trainspotting" przynajmniej nie oszukuje o ćpaniu - ale i rówineż nie koloryzuje narkotyków, a przesłanka "ćpanie jest be" (bo praktycznie innych przesłanek w "Requiem.." to trudno się doszukać) jest po prostu denna.
sam jesteś słaby, przeczytaj książkę, porównaj z filmem i wtedy dopiero oceń. Wtedy nie bedzie żadnych głupich tekstów: "bo gra tam Leto" czy też "słaby bo temat oklepany". W filmie zmienili kilka faktów. Film bardzo dobrze zmontowany pod względem muzyki i obrazu. Ujęte w sposób rzeczywisty aspekty ćpania. dla mnie 10.
Ja również nie rozumiem jego fenomenu. Przecież przypomina jakąś zbytecznie przedłużoną antynarkotykowa reklama. Gdyby to był dokument, opisywanie prawdziwych wydarzeń no, to można by było zrozumieć zszokowanie i przejęcie się ludzi oraz poczucie empatii dla bohaterów, do mnie on nie trafił. Ten film działa jedynie jako straszak dla nieuświadomionych, że narkotyki szkodzą i tu się kończy jego 'geniusz'. A sposób montowania scen- ten hiphopowy montaż czy jak on go nazwał- wcale nie pomaga mu w ocenie, według mnie był bardzo irytujący - jeśli Aronofsky chciał wypróbować jakieś nowatorskie (?) rozwiązania, to nie powinien robić tego w filmie o narkomanach, który powinien wyglądać jak najbardziej realistycznie, jeśli miałby osiągnąć swój cel. Dla mnie ten film był zbyt sztuczny i nietrafiony pod względem sposobu ukazania problemu, co zresztą nie podobało mi się również w "Czarnym Łabędziu". Może styl tego reżysera przemówił do wielu ludzi, ale mnie się on nie podoba. (O bezwstydnym zerżnięciu pewnej sceny z 'Perfect Blue' nie będę już psioczyć, ale możecie wyguglać o co chodzi, jeśli jeszcze nie wiecie a jesteście zainteresowani.)
EDIT: Muszę oddać trochę sprawiedliwości temu filmowi, gdyż niektóre sceny z Jennifer Connelly zrobiły na mnie wrażenie, szczególnie ta niesławna końcowa.