Fabuła najbardziej schematyczna jak może (w opustoszałym świecie naglę odnajduje się grupka ludzi, która postanawia uciec, ale giną jeden po drugim, by na końcu przeżyli "najgłówniejsi bohaterowie", bla bla bla), dodatkowo żywcem spagiatowana od Matixa, Silent Hill i Świtu żywych trupów (i nie mówię o tym, że to film o zombie), wszędzie nuda jak cholera, potworki bardziej śmieszne niż straszne, a efekty specjalne zbyt efekciarskie. W sumie to chyba bardziej komedia niż horror, ale mr Anderson zdaje się, że nie taki miał zamiar.

Powiedziałbmy, że Afterlife to idealny film dla gimbusi, ale czytając forum widać, że nawet im się ten film nie spodobał (przynajmniej w większości). Więc dla kogo to to nakręcili?