Moim zdaniem Afterlife jest mocno w tyle w stosunku do poprzednich części. Ogólnie
Resident Evil nigdy nie był i nie będzie moim ulubionym horrorem, ale ta część była na
prawdę słaba. Na początku, pierwsze sceny- jak zobaczyłem podniebne salta Milli Jovovich
to myślałem, że od razu to wyłączę. Ach, i te karabiny(coś w rodzaju m4) na początku filmu
robiły w ścianach ogromne, nienaturalne dziury. Potem było lepiej-sceny w kokpicie
samolotu wyglądały całkiem ładnie, walka z tym torbogłowym gościem też niezła. Muzyka
nawet dobra. Zakończenie na "Arkadii" bez sensu jak zwykle w RE. Właściwie cała fabuła
naciągana żeby zbić kasę na marce, a nie na jakości filmu.
A ja obejrzałem wczoraj i bardzo mi się podobał, jak wszystkie części RE. I żeby nie było, że jestem jakimś maniakiem i w ciemno łykam wszystko, co z Residentem ma wspólnego. Przedwczoraj oglądałem Niezniszczalnych z Sylwkiem Stallone i całą resztą znanych "gwiazd", hehe. I Wolałbym jeszcze sto razy obejrzeć RE niż panów pakierów w sztampowy sposób ratujących uciśniony naród z rąk jakiegoś dyktatora. Pomijam nawet fakt, że to już było w stu filmach, oklepane na tysiąc możliwych sposobów, bleee! I jeszcze ten żałosny motyw niby-miłosny, to już kompletna klapa.
Gdy w Resident Evil Afterlife zobaczyłem Claire, Chrisa i Weskera, poczułem się, jak wśród starych dobrych znajomych. Niezwykle miły był motyw z tym ala-pasożytem (czerwony klejn ot w kształcie pająka)na piersi Claire Ratfield. Pamiętamy doskonale, jak w piatej części gry ciężko było uwolnić Claire od tego "klejnotu" tak, aby nie zrobić jej krzywdy. Wspomnienia wracają. Albo właśnie kat z ogromnym toporem, który w grze był skurczybykiem nie do ukatrupienia i masę zdrowia i nerwów nam zepsuł. Same znajome motywy, które przywołują w pamięci cudne chwile spędzone przed konsolą. Fajnie wypadł Albert Wesker. Co prawda ten prawdziwy - w grze, był jeszcze bardziej perfidny, zarozumiały i niezniszczalny. Bardziej charyzmatyczny. Ale i ten filmowy daje radę. Szczególnie podczas unikania kul. W grze był to motyw strasznie "uciążliwy", bo zrobić krzywdę Weskerowi, graniczyło niemalże z cudem, hehe.
Autorzy filmu zrobili wielki ukłon w kierunku fanów gry. Za to wielkie im dzięki. Jeśli ktoś nie zna sagi RE (mówię o grze), to nie poczuje prawdziwej magii filmu. Bez wątpienia. Ja, oglądając wczoraj Afterlife, spotkałem plejadę czołowych postaci z gry. Znam doskonale historię i przygody każdego z nich, z różnych części sagi RE. Dlatego bardzo mi się podobało i ożywiło wiele wspaniałych wspomnień sprzed lat, gdy człek spędzał wiele godzin przy konsoli (pierwsze PlayStation, potem PS 2, a teraz X360), poznając intrygi i niecne plany korporacji Umbrella.
Ten film, na tle wielu wychodzących dzisiaj gniotów, wypada niezwykle dobrze. Jest szybka akcja, kapitalne sceny walki, morze zombie, paru skurczybyków, survival, ciśnienie otoczenia i wielu znajomych z gry. Jak dla mnie - pyszny koktajl ;).
Dobrze mówi, polać mu :)
Re świetny filmik, przywołujący wiele konsolowych wspomnień.
Z tym, że to najsłabsza część się zgodzę. Mimo wszystko to świetny film: dobry klimat, dużo akcji, trochę sztuczne efekty i wcale nie jest najgorszy fabularnie. Pierwsze 10 minut mnie zmartwiło, bo rozwijanie wątku klonów Alice było by trochę przesadzone. Dobrym zabiegiem było odebranie Alice nadnaturalnych zdolności, ale na całe szczęście nadal potrafiła dać czadu w walce. Pojawiło się dużo postaci z gry, których wcześniej nie było. No i jak zwykle w RE ciekawe zakończenie, budzące wiele wątpliwości co się stanie dalej. Film oferuje naprawdę dużo mocnych wrażeń.
Seria RE to jedna z moich ulubionych serii filmów(gier też, choć tu ulubioną częścią jest nieco inne RE 4) i ogólnie nie mógłbym wystawić oceny niższej niż 10. Mimo paru mankamentów, na pewno nie jestem zawiedziony.
PS. Filmy Resident Evil z horrorem niewiele mają wspólnego. Jeśli traktujesz je jako horror, to nic dziwnego, że wypadają blado. Nawet jedynka nie budziła przerażenia, a raczej survivalowe napięcie :)
No dobrze, rzeczywiście moja klasyfikacja tego filmu do horroru nie była najlepszym pomysłem. A co do całej serii to powiem tak: nie grałem nigdy w żadną grę z serii RE, więc nie mam do tego filmu żadnego sentymentu co przyczyniło się też do słabej oceny z mojej strony.
Także nie grałem w RE, moim zdaniem film jest średni. Ładne efekty wizualne, ładnie zrobione scenerie(budynek otoczony zombiakami robi wrażenie), ale brak strachu. 100% kina akcji, nieco klimatu i niezłe wykonanie audio wizualne... i to tyle. Niewiele więc. Być może powstanie kolejna część, choć nie będę płakać jak nie.
5/10
Ja także uważam ze ta cześć była najgorsza.Nie rozumiem jak mogli ja tak zepsuć !Nawet Resident anime był lepszy od tej części.Po co te efekty zwolnione tępo ?Dosłownie zrobili z tego Matrix....Dlaczego nie wzorowali się na jedynce przecież była najlepsza pod każdym względem!