Resident Evil jako film akcji sprawdza się przyzwoicie, póki nie zaczyna się o nim pisać ,,horror". Oczywiście pojawia się cała masa niezgodności jak choćby pozbawiona ,,mocy" Alice robiąca bez najmniejszego uszczerbku ekwilibrystyczny obrót spadając z kilkudziesięciometrowego budynku z pomocą (stalowej?) liny, która tak czy inaczej powinna ulec zniszczeniu podczas wybuchu na dachu :) Fajnie, że jest nawiązanie do piątek części gry (m.in. Execcutioner), tylko skąd nagle w zombiakach pojawia się nagle Uroboros (dla nieznających gry - sceny z ,,wystającym czymś z ust") - wie chyba tylko reżyser :) Teraz aktorzy. Rozumiem, że obsadzenie Millera jako Chrisa to zabieg marketingowy mający na celu ściągnięcie do kina fanów Prison Break'a. Szkoda tylko że ten chłoptaś nijak pasuje do przypakowanego bohatera gry. Jeśli musieli już zatrudniać kogoś ze wspomnianej serii Dominik Purcell nadałby się nieporównywalnie lepiej. Rozumiem jednak, że z marketingiem się nie wygra i jakoś wytrzymałem oglądanie wybiedzonego Chrisa. Jednak jeśli chodzi o największego złego serii - Weskera... litości !!! Ten aktor w ogóle nie nadaje się do (bądź co bądź zobowiązującej) roli. Bardziej już bym widział odpowiednio ucharakteryzowanego Hugh Jackmana. Może niektórym przypadł do gustu ale dla mnie był masakrycznie bezpłciowy.. i ten jego ,,uśmieszek" silący się tylko na ironicznie zły wyraz... jak dla mnie tragedia. Te dwie postaci raziły mnie najbardziej, reszta jest dość poprawna. Odpowiadając jeszcze na pytanie Sebeksa: miałem nieprzyjemność oglądać film w SilverScreenie gdzie 3D jest delikatnie mówiąc fatalne, wczoraj ściągnąłem film z netu i mimo, że dostępna jest dopiero jakość R5 ogląda się BEZ PORÓWNANIA lepiej. W imieniu wszystkich chcących obejrzeć film w kinie mam nadzieję, że w Imaxie stanęli na wysokości zadania :)