w skali 10-punktowej to dałbym mu 3 z minusem. Kontynuacje kręcone na fali powodzenia
pierwszej części mają to do siebie, że każda kolejna jest gorsza. No może jest jeden
wyjątek: "Kevin sam w Nowym Yorku" ;-). Wracając do najnowszego Resident Evil - efekty
specjalne są najmocniejszą stroną filmu. Reszta wygląda tak, jakby reżyserowi i autorowi
scenariusza zaczynało brakować pomysłów...