Wczoraj obejrzałem i muszę powiedzieć, że film przeszedł u mnie bez większego echa. Dla mnie film jest zdecydowanie za krótki i za nudny. Praktycznie to co się dzieje, można juz było zobaczyć, w dwóch poprzednich częściach. Walki z zarażonymi psami, z zombie no i oczywiście z tym zmutowanym doktorkiem, co było dość podobne do pojedynku z drugiej części pomiędzy Alice a Nemesis. Jedyną nowością były ptaki, ale to filmu nie uratuje. W niektórych momentach nawet sceneria była identyczna jak w jedynce. Chwali się natomiast sporo scen na pustyni, ale i to za mało. Najlepsza z całego filmu była Milla Jovovich. W tym stroju wyglądała i seksownie i zabójczo. Zdecydowanym minusem było uśmiercenie najpierw L.J-a z drugiej części filmu, a na końcu Carlosa również z sequela zważywszy, że zakończenie filmu pozostaje otwart na kolejne części. Nowi aktorzy też sporo się nie nagrali. Ashanti ginie w 1/3 filmu,kilku poznanych członków konwoju także. A gdzie Gill Valentine?? Z nowo poznanych osób przy życiu utrzymuje się Ali Larter, ale i ona znika na końcu bez większego żalu.
Reasunując nic szczególnego z trzeciej odsłony Resident Evil nie wyszło. Twórcy nie mieli pomysłu na ten film dlatego wyszła potórka z rozrywki. Te same kopniaki, te same strzelaniny. Szkoda. Drugą część oceniłem na 6, dlatego trójce dam 7, ale to bardzo naciąganą.