Bardziej przypadkiem aniżeli wg upodobania obejrzałem trzy części Resident Evil - z braku laku
zdecydowałem się na kino dla tzw. odmóżdżenia - chociaż ten specyficzny gatunek filmów oparty
na grach to nie moja bajka. O ile częśc pierwsza nawet mi się podobała - powiedzmy w
granicach 6/10, to dwójka już dużo mniej tak na 4/10 a częśc trzecia spokojnie na 5/10.
Miodnie się to ogląda pomimo tego iż nic wielkiego się tutaj nie dzieje to sam seans jest dośc
przyjemny ( na ile może takowym byc seans w którym widzimy zombie wgryzające się w ludzkie
mięso ) - coś w tym filmie jest że ogląda się go jak fajny teledysk i płynie sobie seans miło aż po
końcowe sceny i ani na chwilę się nie nudziłem. Rozrywka jaką dostarcza ten film nie jest
najwyższych lotów ale też takowej nie oczekiwałem. Za to jest dośc fajny apokaliptyczny klimat i
jedna znakomita scena akcji że ją tak nazwę "ptaszna " :-P
No i Milla Jovovich która swój talent pięknie marnuje na takie produkcje ale której oryginalna
uroda zawsze jest dla mnie miła do oglądania.
Słowem: nic nadzwyczajnego ale w swojej kategorii SF/horror/akcja film się broni
chociaż...mógłby byc dużo lepszy i nieco dłuży niż osiemdziesiąt parę minut.