Ogladajac druga czesc RE dochodze do wniosku ze historia lubi sie powtarzac! Podobnie jak z Matrix'em - pierwsza czesc to klasyka a pozostale - dno totalne! A szkoda... bo zawsze kolejne czesci rzucaja niejako pewien niesmak na caloksztalt. Tym samym Resident Evil ogolnie rzecz ujmujac stracil na wartosci w moich oczach. Podobnie jak matrix... z tym ze matrix stracil podwojnie, bo obie - druga i trzecia czesc to byla chala totalna w porownaniu z pierwsza... hmmm... az sie martwie co bedzie w czesci trzeciej Resident Evil ;) //zawsze mozna jej nie ogladac - heh
drugi matrix wcale nie był zły. sztuką było umiejętnie zakończyc trylogie, a że trzecia cześć były raczej nijaka to rzuciło się to na część trzecią. Część pierwsza i druga stanowiły całość i moim zdaniem to trzecia część wszystko zepsuła.
Bo jesteś palantem i nie znasz się na filmach. Drugi matrix był totalnie spaprany. Trzeci nawet dało się oglądać - przynajmiej koncentrował się na dwóch wątkach i je ukazywał. Że ze wspaniałej części pierwszej absolutnie nic już się tam nie uchowało to inna sprawa. No i to zakończenie... eh.
No i właśnie o to mi chodzi! W drugim filmie była cała masa niedokończonych wątków. Gdyby zakończyli je z sensem w trzeciej części wszystko by grało. A tymczasem w trójce wszytko się rozsypało i zamiast rozwiązań niektórych zagadek widzowie dostali niezrozumiałe zakończenie. Żeby chociaż w animatrixie byłe jakieś naprowadzenia ale niestety tam też ich nie ma.