Czyli trochę temu; ostatnio sobie nieco 'odświerzyłam'. Z przykrością stwierdzam, że już mnie nie śmieszy jak kiedyś... pewne żarciki dopiero teraz stały sie dla mnie zrozumiałe... (ach, przeminęła dziecięca niewinność, szkoda, ale pozostał jakiś niesmak - nie cenię sobie 'pikantnych dowcipów'), choć i tak go uwielbiam. Niech sobie ludzie mówią co chcą, ukazywanie Robina jako nie wiadomo jakiego bohatera, tralalala, strzelam z łuku i trafiam w nieprawość, to czysta przesada; świetny materiał na komedyjki, a nie na poruszające, wzniosłe produkcje... choć gdyby wyższy budżecik... to kto wie...^^