...ale najlepsza dla mnie historia o Robercie z Locksley jest serial z Michaelem Praedem w roli głównej.
Tutaj niby wzytsko ok ale brakuje klimatu mistycyzmu ,głebi lasu Sherwood...i oczywiscie Herna....Dobry Soundtrack i oczywiscie kawałek Bryana Adamsa
_-^(@,@)^-_
Dla mnie też bardziej liczy się serial.
Film z Costnerem to przykład kina rozrywkowego - dobrze zrobionego, zawierający wszystkie wątki znanej historii, z dość ciekawą obsadą.. ale jednak się czuje, że to lekka komercha. Nie ma klimatu serialu z gościem z dynastii, tej powagi, magii w dosłownym znaczeniu - jako wiary ówczesnych ludzi w siły nadprzyrodzone.. w opiekuńcze duchy..
Zamiast tego mamy Robin Hooda popisującego się walką na bonny's, celnością oka, umiejętnością poruszania ustami.. a to przecież nie jest cały Robin - the Hooded Man.