Dobry film, dał chyba zaczątek innego spojrzenia na filmy przygodowe ( chodzi mi o rozmach przedsięwzięcia i pozyskane do tego celu środki ), mimo iż temat jest doskonale znajomy każdemu. Costner był wtedy chyba w najlepszej formie, nic nie zapowiadało następnych "potknięć". Świetna muzyka, zwłaszcza przebój Bryana Adamsa, do dziś go lubię słuchać. No i Morgan Freeman, wtedy zaczęłą się chyba Jego kariera.