Kevin Costner czy Alan Rickman ?
Który według was lepiej zagrał swoją rolę ; ) ?
Ciężko powiedzieć który obydwauj byli świetni. jednak po namysle stwierdzam że to Rickman pokazał najwiekszą klase :)
Moim zdaniem tych dwoch postaci nie mozna porownywac bo jeden gral zlego a drugi dobrego :) co innego jakby obydwaj grali dobrych lub zlych :D Moim zdaniem obydwaj zagrali genialnie :D Pozdrawiam!!!
Alan, Alan i jeszcze raz Alan! xD
Czarny charakterek... Mrrrrrrr. A jeszcze do tego w jego wykonaniu? Rewelacja! :)
Rickman, bezapelacyjnie. Był rewelacyjny. Do tego dołóż Freemana, Slatera i Wincotta i Costner może się nie pokazywać wcale ;)
Dlaczego nie doceniacie Kevina? granie "tych Złych" jest o wiele latwiejsze, a Kevin ma taką urodę, że mu po prostu wypada grać szlachetnych bohaterów. To fakt, Rickman jest ujmujący, ale uważam, że Kevin zaprezentowal się doskonale i żaden inny aktor nie zagrałby tego lepiej!
To Kevin też tam grał? :-) Zartuje oczywiście.ale Alan zagrał tak że właściwie Robin wypadł jako postać drugoplanowa.Uważam też że granie "tych złych" wcale nie jest łatwiejsze.
W kinie nie ma "wypada". W kinie nawet mając buźkę niewiniątka można grać zbira. A Rickman był lepszy od Costnera. I jeszcze ten głos, ten głos...
Może masz racje, Rickman improwizował, a Costner sumiennie wykonywał swoją role. Właśnie to czyni ten film tak doskonałym!
Obaj zagrali świetnie i według mnie nikt inny nie pasuje do roli Robina i szeryfa z Nottingam tak jak oni :) Mnie się bardziej podobała gra Kevina :):):)
Oczywiście że Rickman! A dlaczego? Bo jako czarny charakter miał duużo większe pole do popisu. Czym niby miałby popisać sie Costner? Wzruszyć nas do łez? Grał bohatera-legendę - jedyne co mógł robić to się prężyć (mimo wszystko uważam tę rolę za jedną z najlepszych w jego karierze:-)
Rickman Rickman. Tylko nie mogę się napatrzeć na tą cukierkową buźkę Kevina:P To jego główny atut. Kevin Costner to taki "smaczny dla oka" superbohater o szczerozłotym sercu:). Alan natomiast podszedł do tego w pełni profesjonalnie. Mrrrrr Kocham ten film!!!
co to za porównanie porównywać złego do dobrego,ale jeżeli mam już porównywać to raczej costner który zagrał bardzo dobrze,również dobrze zagrał rickamn ale momentami miałem wrażenie jakby sie gubił i to on chciał grać tego dobrego -tak wiec stawiam na costnera
Szeryf w wykonaniu Rickmana to mistrzostwo i w rezultacie chyba najlepsza kreacja tego zdolnego i wszechstronnego aktora, godna najważniejszej nagrody w przemyśle filmowym - OSCARA!
oczywiście, że szeryf. i to nie tylko ze względu na moją szaleńczą miłość do Alana Rickmana.
szeryf jest tym, dla którego warto obejrzeć film. i tyle.
Ja oczywiście nie powiem czegoś nowego mówiąc, że zdecydowanie lepszy był Alan Rickman. I ja również nie mówię tego przez swoją wielką miłość/sympatię do tego człowieka.
Costner po prostu zagrał tę rolę mniej emocjonalnie i moim zdaniem był aż nadto przesłodzony. Ale to tlyko moje zdanie. Costnera bardzo cenię :)
Ktoś tu napisał "również dobrze zagrał rickamn ale momentami miałem wrażenie jakby sie gubił i to on chciał grać tego dobrego"- tak? w którym miejscu chciał grać dobrego, bo nie zauważyłam?
Oczywiście Alan!
Szeryf w jego wykonaniu był poprostu cudowny. Alan i te jego miny...
uwielbiam faceta.
Najlepszy był... Morgan Freeman! A tak na poważnie - pewnie że Rickman, poza tym miał rolę, w której mógł poszaleć (choćby ze sztućcami ;)), a taki Costner - toż to klasyczne ciepłe kluski, z całym szacunkiem do pracy, jaką włożył w ten film.
Dla mnie Kevin zagrał lepiej . Może dlatego , że jest taki ... niesamowity . Ale nie lubię czarnych charakterów , nic nie ulmując Alanowi oczywiście . To jeden z moich ulubionych filmów <3 A od Kevina ciężko oderwać wzrok <3
Zdecydowanie Alan Rickman :] Tzn nie mam nic do gry Costnera, ale szeryf z Nottingham powalał tekstami ("Odwołać święta Bożego Narodzenia" etc.)
W ogóle Alan Rickman to jeden z najlepszych aktorów wszechczasów :)
A to nie było przypadkiem "I wyrwę ci serce łyżką?", sama nie pamiętam, widziałam ten film jedynie dwa razy ^^
Ale mam wrażenie, ze to coś o sercu było...
ALAN!!!!! Zdecydowanie Alan Rickman. Oczywiście Robin Hood takze został dobrze zagrany, jednak jak dla mnie to przecietnie, nic nadzwyczajngo....nie była to zła rola, ale Costner nie zrobił nic w kierunku jej wyjątkowości. Alan był super w roli Szeryfa:)
Według mnie jeden i drugi sprawdził sie w swojej roli. Gdyby Kevin zagrał szeryfa a Alan Robin Hooda to wiadomo, że nic by z tego nie wyszło, bo byli po prostu świetnie dopasowani do swoich roli. Dlatego ja nie umiem wybrać, chociaż przepadam za czarnymi charakterami w filmach to tutaj wyjątkowo obaj przypadli mi do gustu ;).
Cóż...
Alan.
Sprawa jest prosta. Kevin Costner, wspaniały i wogóle, ale Alan ze swoimi zaletami takimi jak gestykulacja czy niesamowita mimika twarzy, pobił go na głowę, bez trudu.
Marion była po prostu głupia,że nie doceniła Szeryfa :)
On był zdecydowane najlepszy!
Jej pech, ze go nie doceniła...moze jakby nie przeczytała scenariusza...to moze, może....ale niestety:D
Alan Rickman był świetny - te jego miny, szaleństwo w oczach, głos, zarówno lodowaty rozkaz ala Snape, jak i pełen emocji krzyk; miał też świetne teksty, np. "i odwołaj Boże Narodzenie" albo "Chociaż raz w życiu nie zgrzeszę!" :) W ogóle finałowa scena była cudowna, śmieszna i emocjonująca zarazem, choć i tak (niestety) wiadomo było, kto wygra tą walkę...
Alan, to proste, ale nawet on padł ofiarą nierozgarnięcia scenarzystów. Niezamierzony komizm całego filmu powoduje, że ta rola jest tylko ciekawa.
nie, no wg mnie komizm jest zamierzony, to miała być lekka rozrywka i taka była.
Według mnie Rickman był lepszy, bo zagrał szeryfa bardzo komicznie, ale dla tego, że wcale nie zamierzał być zabawny. Usiłując przenieść gre z ambitnego(?) angielskiego teatru na ekran amerykańskiej super produkcji stworzył bardzo śmieszną i do tego szczerą rolę. Bez urazy dla jego fanów.
Alan Rickman bez dwóch zdań :) Ktoś kiedyś stwierdził, że on "ukradł" ten film Costnerowi i ja się pod tym podpisuję.
Zdecydowanie Rickman-on zawsze genialnie wywiązuje się z zagrania czarnych charakterów i świrów.
A Hood...zły wybór aktora:)Ale nie bylo tragicznie z nim.