To jest kino dla koneserów i ludzi, którzy wiedzą z jakiego pnia wywodzi się RoboCop. Autorzy filmu doskonale oddali klimat, który towarzyszył nam w latach 80-tych i 90-tych, kiedy to Robocop przeżywał swoją świetność. Film mi się podobał bo przypomniał mi to, czego dziś już w kinie nie ma. Klimat dawnych produkcji, gdzie jak ktoś miał ochotę to rozwalał i 40 chłopa bez zmiany magazynka, a co nie wolno?

Kolejna doskonała kreacja Garyego Oldmana nie mogę powiedzieć, że Oscarowa, bo takie filmy nie wiedzieć czemu nie mają nawet szansy na nominację, ale po prostu świetna. Główny bohater był bardzo mroczny i zimny co niektórych może dziwić, bo jednak RoboCop kojarzy się z tym, który wyrwał się z objęć maszyny i stal się człowiekiem w pełni tego słowa. Tu wątek ckliwej miłości jest jakby poboczny i to chyba dobrze.

Film zdecydowanie dla prawdziwych facetów, którzy lubią strzelanki. Fabuła, dość prosta jak to w RoboCopie, ale zaciekawia widza. Efekty specjalne super, a czarny kostium doskonały pomysł. Mam nadzieję, że jakimś cudem powstanie druga część bo ta pierwsza kończy się w taki sposób jakby autorzy nie do końca byli pewni sukcesu kasowego tej produkcji i nazwijmy to zakończyli główny wątek.

Kwintesencją tego filmu niech będzie cytat oddający jego pełnię i to czego możemy się w tym filmie spodziewać: "Żywy lub martwy pójdziesz ze mną!"