nie wciągnął mnie. Nie spodziewałem się po tym filmie niczego nowego w porównaniu do
wcześniejszych serii. Tak też było. Amerykańskie kino powoli staje się nudne. Amerykanie do
znudzenia bazują na filmach, które odniosły przed laty sukces, zmienią nieco obsadę i znów kręcą
to samo. Wiadomo kto jest kim i jak się film zakończy o przeciętnych horrorach nie wspominając. Za
to coraz lepiej ma się kino hiszpańskie,
no w tym przypadku raczej sporo było zmian, zwłaszcza jeśli chodzi o tytułowego bohatera. tylko po co zmieniać coś, co jest dobre? ale generalnie się zgadzam, hollywood goni w piętkę - kilka dni temu obejrzałem the thing z 2011 roku i się zastanawiałem, czemu film o niemal identycznej fabule nazwali prequelem (już pomijając fakt, że nazwali go tak samo jak oryginał carpentera)