Ten film to kupa poskładanych do kupy przypadkowych wybranych ujęć. Przynajmniej w moim odczuciu. Akcja i fabuła filmu strasznie chaotyczne i niespójne. Miejscami nie mogłem się połapać o co dokładnie chodzi, a im bliżej końca tym mniej z tego wszystkiego rozumiałem. W rezultacie w samej końcówce straciłem już całkowicie rachubę i nie byłem pewien kto kogo ściga oraz za co. Nie wspomnę nawet o rzeczy najważniejszej w tego typu produkcjach: stopniowym budowaniu napięcia. Tutaj raz coś się dzieje raz nie. A momentu kulminacyjnego jak nie było tak nie było. Poza tym aktorstwo oraz dialogi pozostawiają bardzo wiele do życzenia. Nie wiem kto pisał scenariusz ale powinna być za to złota malina.
I jeszcze jedna rzecz: muzyka. Brakowało mi trochę starego motywu przewodniego. Co prawda pojawia się ze dwa razy ale mimo wszystko szkoda, że nie wykorzystali go częściej. Poza tym ścieżka dźwiękowa w ogólnym rozrachunku była do niczego, zaś piosenka przy napisach końcowych skojarzyła mi się z filmem Intermission czyli jednym słowem pasowała do filmu tak jak pięść do nosa. Kiedy ją usłyszałem pierwszą moją myślą było: " co to jest do cholery, komedia sensacyjna"? Szkoda, że całości nie zamknęli klasycznym już motywem z poprzedniego Robocopa.
Jednym słowem film do bani. Pozostaje mi tylko się cieszyć, że nie poszedłem do kina. Bo naprawdę, to byłaby strata pieniędzy.