Powiem szczerze, że przed obejrzeniem tego filmu myślałem że to kolejna naciągana część taka jak piąta, ale się sporo pomyliłem. Rocky Balboa rozpacza po stracie żony, którą od zawsze bardzo kochał i nie mógł pogodzić się z tym co się stało a na dodatek jego syn, który żył w świadomości że żyje w jego cieniu i jest kojarzony tylko z nim nie utrzymuje kontaków z ojcem, unika go i stara się z nim za dużo nie rozmawiać. A po czasie złotych lat 70 i 80 w boksie zawodowym kiedy to na ringu dominowali najpierw Apollo Creed a potem Rocky Balboa, który miał wielkie serce do boksu mistrzem był nudny Mason "The Line" Dixon, który dobierał sobie przeciwników i bez serca pokonywał ich już w początkowych rundach pojedynków. Eksperci byli pewni, że niepokonanego Mistrza Świata byłby w stanie pokonać tylko Rocky Balboa sprzed 30 lat. Rocky ze względu na sentyment i oderwanie się od dramatycznej przeszłości zgadza się po raz ostatni założyć rękawice, by potem móc je na zawsze ostatecznie zawiesić na kołku. Jim Lampley z HBO naśmiewa się z Rockyego, twierdzi, że to cud jak Rocky wytrzyma 2 rundy, jednak od początku pojedynku Rockyego dopingują kibice i skaldują jego imię. Wiadomo, że Rocky miał małe szanse na wygraną 20 lat po rozegraniu ostatniej walki i się sprawdza w 2 rundzie, gdy jest dwukrotnie liczony, jednak po koniec rundy to on kładzie Dixona na deski a resztę rund jakoś sobie radzi, pojedynek jest bardzo wyrównany, widać że z przewagą dla Dixona, ale jednak determinacja Rockyego była czymś pięknym, szczególnie w 10 rundzie, gdyż po następnym liczeniu, Rocky z furią rzuca się na rywala, atakuje go, groźne ciosy zadaje i wytrzymuje ostatnią dziesiątą rundę. Ceremonia po walce była czymś przepięknym, jak syn Rockyego- Rocky Jr. przytulił się do niego i powiedział "To najwspanialsza rzecz jaką widziałem" a Rocky pogodzony ze sobą zszedł z ringu i wśród skaldujących jego imię kibiców "Rocky! Rocky!" udał się do szatni. Ten film udowodnił, że wszystko w życiu jest możliwe, tylko wystarczy trochę ambicji i determinacji jaką miał tytułowy bohater, że nie trzeba wygrać, żeby stać się bohaterem i najlepszym pięściarzem w historii boksu zawodowego, można przegrać, ale należy dać z siebie wszystko, pokazać że bardzo zależy na wygranej. I te proste i skromne życie Rockyego, który ani bogaty nie jest, nie jeździ drogimi limuzynami, nie mieszka w pałacu, nie nosi drogich błyszczących ciuchów i jest bardzo skromny. To było piękne jak ludzie sobie o nim przypomnieli i docenili jego wielkie starania. To była udana część i nie wiem czemu ludzie się jej czepiają.