..., że jakiekolwiek by one nie były żadko kiedy dorównują oryginałowi i wnoszą jakąś nową jakoś do kina. Dla mnie cała seria o Rockym była cokolwiek zbyteczna ale skoro powstał jeden, bardzo dobry film oparty o w gruncie rzeczy niezwykle prosty pomysł to Hollywood musiało od razu spłodzić cały cykl nieudolnych filmów. Żaden z nich nie dorasta do pięt oryginałowi, poza właśnie Rockym Balbom, który jest prawie dobrym obrazem. Prawie bo chodź mamy tu trochę dobrego humoru i emocji związanych z finałową walką - znów kibicujemy Dawidowi w starciu z Goliatem - to mimo to brak jest w filmie jakiejkolwiek oryginalności. ,,Rocky Balboa" ogląda się niemal jak remeke oryginalnego filmu, ale już bez tych emocji bo zarówno schemat, bohaterowie jak i zakończenie tym razem są nam z góry znane. Nie był to zły film, ale też nie było to zaprzeczenie tezy, że nie nalezy żerować na sukcesie wyjątkowego oryginału doprodukowując mu młodszych, gorszych braciszków. No i co to za pomysł by skojarzyć Rockego z kobietą o X lat od niego młodszą? No, ale może za bardzo się czepiam bo filmowi należy się jednak solidne 6/10.