Kiedy zaczynałem oglądać Rocky'ego dzisiaj o 2.30 nad ranem nie spodziewałem się że Stallone tak pozytywnie mnie zaskoczy. po prostu "bomba". Można w nim znaleźć wszystko: akcję, fabułę, dramaturgię, humor. Bałem się że 60 letni Sly skompromituję się krecąc w tym wieku kolejnego Rocky'ego - Ale nic z tego, bo nawet jeśli troszkę sflaczał (z naturą nie wygrasz:-(), to pokazał szczyt swoich aktorskich umiejętności, nie drażnił swoimi kwestiami - wrecz przeciwnie wciągał, zaciekawiał. I to był dla mnie najwięszy szok, bo byłem przygotowany na "średniaka" a obejrzałem film dojrzały, pouczający i pozbawiony przesadnej hollywoodzkiej otoczki. Powtorzę się po raz setny ale Rocky Balboa to IDEALNE PODSUMOWANIE SAGI. Jeżeli ktoś napisze że ten film jest pozbawiony głębi - to ja takich ludzi nie rozumiem