Nie mogłem powstrzymać łez w momencie jak Rocky schodził z ringu bardzo mi zagrało to na emocjach w międzyczasie przypominałem sobie świetne poprzednie części. Zawsze gdy oglądam Rockiego dostaje siły do życia, do zmian. Żadne inne filmy nie działają na mnie w tak magiczny sposób. Jak by nie było w honorowy sposób zakończyła się cała niezwykła seria. Brawo panie Stallon za rzeczywisty upór bez którego nie powstała by tak świetna seria, jeszcze raz BRAWO!
Ja też, ile gdy jestem sam w domu i oglądam ten film podgłaszając głos na maxa, żeby dobrze było słychać muzykę, na scenie jak Rocky tuli się z synem czy jak schodzi z ringu i wszyscy skaldują "Rocky! Rocky! Rocky! Rocky!" też ryczę i to nie mogę powstrzymać tego, ten film jest piękny widać jak Sylvester Stallone się starał ile serca włożył w tą część. Rocky pokazał jak bardzo kochał Adrian, swojego syna, kibiców i to co robił przez wiele lat- boks. Pokazał, że mimo iż jest już w podeszłym wieku, to dalej jest niepokonany i nikt już nie będzie taki wielki jak on. W boksie nie liczy się wygrana, lecz serce do walki- a Rocky miał olbrzymie serce. Dojrzały pięściarz w sędziwym wieku idealnie zakończył karierę, w świetle chwały. Żadne pożegnanie żadnego boksera w rzeczywistości nie będzie takie jak w filmie "Rocky Balboa".