Każdy kto chce przeanalizowac sagę, a przede wszystkim najnowszą częśc Rockiego, może co najwyżej powzdychac sobie na forum. Filmy wywodzące się z pod tego tytułu są ponadczasowe dla wielu ludzi i co za tym idzie samo wspomnienie tytułu wywołuje łzę w oku. Pamiętam pierwsze części tegoż filmu jeszcze za młodu. Mimo iż każdy wiedział jaki będzie finał, oglądaliśmy z zapartym tchem. Aż kręciła się łza w oku gdy Rocky Balboa po raz kolejny pokonał przeciwnika. Dziś istnieje tylko kanon porównań i stereotypów. Sagę tak jak i ten film myślę że powinni tylko oceniac ludzie którzy mieli szansę przejśc z filmem przez kolejne eatpy i te kolejne etapy z ich bohaterem przeżywac z zapartym tchem, a nie młokosy które znają poczynania bokserskie Rocky'ego tylko z telewizji i to jeszcze z serii klasyka kina. Ja przeżyłem z bokserem wiele miłych i ciekawych chwil przed ekranem i przyznam szczerze, że zakończenie sagi jakim jest Rocky VI jest naprawdę w wielkim stylu i robi piorunujące wrażenie.
No, pamiętam jak byłem mały to wszyscy wokoło podniecali się jakimś Rockym Baloblą ;)
Jak już trochę dorosłem to i ja oglądnąłem wszystkie części, potem nie było innego tematu z kumplami, tylko Rocky Balboa. Dorastałem na tym filmie i gdy całkiem niedawno wpadły mi w ręce wszystkie części, przed oglądnięciem ostatniej VI chciałem przypomnieć sobie wcześniejsze, aż łezka zakręciła się w oku, ten klimat, niesamowity, a zakończenie tej serii świetne.