Ogolnie film dobry, wychowalem sie na Rocky'ch a Stallone byl jednym z moich ulubionych aktorów, rowniez jest jeszce troche do dzisiaj.
"Rocky Balboa" ma tutaj bardzo dobrze opowiedzianą historię, wszystko spoko oprócz najważniejszego, motywu przewodniego, mianowicie WALKI.
Rocky na ringu był ŻAŁOSNY. Nie trzymał gard! Gdy otrzymywał ciosy leciał na liny i podtrzymywal sie jedna reka. Szedl na Dixona i patrzyl jak ciosy trafiaja go w twarz.
Raz nawet jako gest wziecia sie do walki otrzasnal sie i uderzyl sie rekawicami.
Dixon nie byl momentami lepszy. Jak Rocky nawalał go sierpami niczym cepami w brzuch tamten stal w miejscu, zaslanial twarz i pokazywal jak go boli.
W poprzednich Rockych wydaje mi sie ze sceny boksu byly profesjonalnie zagrane
CO O TYM MYSLICIE???