"ściekły Byk" i "Ali"
W tych filmach walki wyglądają w miarę realistycznie. Seria Rockich (do której mam ogromny sentyment) wypada przy nich naprawdę blado, a szósta część (Rocky Balboa) to śmiech na sali. Zdaję sobie spawę, że taka jest konwencja serii, ale niektóre rundy w "szóstce Rockiego" są tak tragiczne, że aż gowa mała.
Odnośnie samego filmu, to klimatem najbardziej przypomina 1. część. I chwała za to Sylwestrowi - nie jest to żadna chała (której szczerze mowiąc się spodziwałem), jeno film trzymający odpowiedni klimat i naprawdę dopełnejący pozostałe części "pięciologii".