wspaniale zwienczenie jednej z najbardziej rownych serii w historii Hollywood.
prosta, urzekajaca historia opowiedziana z konsekwencja i bez zbednego efekciarstwa. swietny pomysl ze stylizacja koncowej walki na relacje telewizyjna. wspaniale "odswiezony" motyw glowny ze sciezki dzwiekowej (brzmi zupelnie tak, jak gdyby zostal napisany dzisiaj, a jedynie w stylu retro - Bill Conti pokazal, ze nie tylko nadal potrafi pisac swietne soundtracki, ale i nie ma wiekszych problemow ze spojrzeniem na swoja niegdysiejsza tworczosc przez pryzmat wspolczesnosci).
Stallone aktorem wybitnym nie jest, ale w roli scenarzysty i rezysera sprawdza sie wysmienicie. w jego grze aktorskiej widac natomiast (po raz kolejny), jak wiele z siebie samego wlozyl w wykreowana przez siebie postac, dzieki czemu wypadl ponownie bardzo autentycznie.

nieliczny przypadek udanego amerykanskiego kina autorskiego (sic!) trafiajacego do mas.
wielkie brawa!

p.s. straszny to znak czasow, ze do wspolczesnego mlodego widza bardziej przemawiaja filmy z "moralem" w stylu "i ty mozesz byc przestepca, nie ma w tym nic zlego"...