Przełączyłam na chwilę i co me oczy widzą?,boks czyli bijatyka którą próbuje się nazwać sportem.Co to sport kiedy człowiek bije drugiego człowieka,poza tym robienie o czyms takim filmów to już zupełne nieporozumienie.
Modlę sie o ty aby nadszedł dzień, gdy takie produkcje jak ta i jej podobne przestaną powstawać.
...a ja tobie proponuje, żebyś poszła i pobiła się zgarami w zlewie. Następna marna prowokacja!
cała historia rockiego nie jest o naparzaniu się po gębach tylko o życiu... o woli walki, o tym, że nigdy nie wolno się poddawać i robić to co się kocha. nie zwracać uwagi na opinie innych tylko robić to na czym Ci zależy, wsłuchaj się w dialogi w tym filmie. one naprawdę sa uniwersalne. nie odnoszą się tylko i wyłacznie do boksu
Utop się lepiej za to horrory czy filmy o II wojnie światowej to Ci się pewnie podobają ? Nie zrównoważona mózgownica odejdź stąd
Osobiście uważam że wypowiedź Janiny nie tyle dotyczy filmu, co raczej godzi w sport który po części wywodzi się z antycznych igrzysk olimpijskich. W związku z czym mam prośbę Janino, wskaż jaki sport wg Ciebie jest godzien nazywać się sportem...? Który pozwoli poprawić swoją koordynację ruchową, zwiększyć wytrzymałość jednocześnie wymagając szybkiego analizowania sytuacji, starania się przewidywać ruchów przeciwnika w oparciu o zauważone jego przyzwyczajenia (co wymaga nakreślenia strategii działania), nie pozwalając wysługiwać się innymi?
To jest zwykła prowokacja, ty nie chcesz przekazać w swojej wypowiedzi tego, że ten film (ogólnie wszystkie części Rocky'ego) jest brutalny, niedopuszczalny itd.[ choć to jest ewidentnie jedna wielka bzdura ]. Ty nie szanujesz zdania innych, tych, którym się ten film podoba, dla których jest czymś więcej niż tylko filmem, mianowicie ' Rocky ' to film, w którym główny bohater pragnie udowodnić sobie i innym wartość człowieka i potęgę ludzkiego wysiłku, nie poddaje się, choć mnóstwo ludzi go wyśmiewa, nie wierzy w niego, on jednak dąży do wyznaczonego celu. Mi osobiście imponuję postawa tytułowego bohatera i mam wobec niego szacunek, choć jest to postać fikcyjna, ale stanowi dla wielu wzór do naśladowania. Więc proszę Cię nie wypowiadaj się, bo teraz jak i zresztą na każdym kroku kompromitujesz się. Każdy zna już Twoje zdanie na temat tego typu kina, więc wszelkie uwagi, które są zbędne i niepotrzebne zachowaj dla siebie.
Ciekawe, bo mi ten film jawi się jako wybitnie obyczajowy.
Pierwszy kwadrans oglądamy znudzonego, snującego sie bez sensu Rockyego. Nudzimy się więc i my, widzowie.
Przerzuciłem się więc na mecz co jakiś czas przełączając na Balboę i co widzę?
Rocky gada z kimś w cimnej ulicy.
Po 5 minutach znów zerkam - Rocky znów z kimś gada <zieeew>
Po kolejnych 10 minutach gdy znów ujrzałem bardzo podobną scenę, definitywnie odpuściłem.
Faktycznie działo się tu coś poza gadaniną na ulicy?
Widocznie film Cię przerósł. Domyślam się, że oczekiwałeś bezmyślnego i nierealistycznego okładania się po twarzy przez okrągłe 2 godziny jak w przypadku poprzednich filmów o Rocky'im. Na całe szczęście, film okazał się świetnym dramatem obyczajowym, z wątkiem sportowym w tle, a nie kolejną śmieszną bijatyką mającą z boksem zawodowym niewiele wspólnego.
Odpowiadając na Twoje pytanie na końcu: tak działo się, ale dopiero na samym końcu. Rocky stoczył walkę z aktualnym mistrzem świata wagi ciężkiej. Pozdrawiam.
Nie wszystkie części tej produkcji to było tylko i wyłącznie okładanie się po gębie przez cały film ale tutaj już wg mnie trochę przesadzili.
To tak jakby "Iron Maiden" nagrał album balladowy. Pewnie jakiejś części się to spodoba bo każda potwora znajdzie swego amatora ale fani na pewno puścili by focha. Zresztą jest konkretny przykład: Metallica + Lou Reed. Co sądzą o tym słuchacze można poczytać.
Tak samo jest z "Rockym Balboa". Gdzie ten patos, gdzie te emocje i walka? Jedna scena na ringu (jak czytam bo nie dotrwałem nawet do połowy) niestety uczyniła z niezłej serii jakąś przegadaną operę mydlaną.
Oczywiście masz rację, bo film znacząco odbiega od tego, do czego przyzwyczaił nas Rocky, dlatego też jego fani mogą po tym filmie czuć się oszukani. Może z tym bezmyślnym okładaniem się po twarzy trochę przesadziłem, ale styl w jakim walczył Rocky był co najmniej naciągany. W rzeczywistości żaden pięściarz wagi ciężkiej nie przetrwałby do drugiej rundy, nie trzymając gardy. Trochę to śmieszne i naciągane, ale emocje towarzyszące oglądaniu takich pojedynków nie do opisania. Mimo, że film jest bardzo stonowany, a akcji tam jak na lekarstwo, to uważam, że jest bardzo dobry. Oczywiście nie dorównuje pierwszej części, która jest bez wątpienia klasykiem kina sportowego, ale jako dramat prezentuje się całkiem nieźle.
Jeżeli chodzi o Metallicę, to niestety nie słucham takiej muzyki, ale zespół jak najbardziej kojarzę. Czytałem również, że ich najnowsza płyta nijak ma się do ich wcześniejszych dokonań.
to powiedz czy robienie filmow o wojnie ma sens?
ciekawi mnie Pani zdanie na ten temat.
Zobaczcie jak "pani" Janina oceniała filmy "Justin Bieber: Never Say Never" jest oceniony na 10/10 a takie filmy jak Filadelfia (ocenione na 4) czy Predator/Niezniszczalni na 1. To już nawet nie jest śmieszne to jest po prostu żenujące.
dlaczego mi Pani nie odpowiada czy boi sie Pani Janino braku argumentow ze swojej strony??
Przemoc zawsze byla, jest i bedzie i Twoje slowa niczego nie zmienia...
A Twoje "nawracanie" nie trzyma sie niczego.
Z wiara jest tak ze albo jest przymus albo wlasna wola.kto chce to wierzy.
wiele jest ludzi co wierzy i chodzi do kosciola bo inni tez wierza.dla mnie to jest zalosne tak jak Twoje zachowanie.Bo kto jest niewierzacy jest dla Cb "biedakiem" czy chodzi Ci o to ze sa gorsi od Cb.
prosze o odpowiedz.