Hipnotyzujące kino pływające w sosie baśni (dla dorosłych), mitologii, biblii i popkultury. Plus porywająca wyobraźnia i dbałość o detal. Plus specyficzny humor. Plus aktorstwo i muzyka. Plus celny obraz konsekwencji ludzkiej skłonności do popadania w uzależnienia. Z drugiej strony rozumiem zażalenia, dla mnie to jest Lanthimos, którego lubię bardziej od Biednych istot i innych Faworyt.
rzeczywiście - nawet nie zauważyłem, kiedy minęło tyle czasu, podkręciłbym niektóre sceny albo bardziej rozwinął
ale pierwsze co mi się ciśnie to coś w rodzaju "rączek nie masz, sam sobie rozwiń". Zresztą w moim odczuciu w takim zakresie o czym jest ten film i czym de facto jest, wszystko jest dokładnie w punkt porozwijane. Czyli Lanthimos robi to co lubi, rozstawia sobie figurki, filmuje puste mrowisko, w którym jest pięć na krzyż mrówek wyfiokowanych i wystrojonych według jego widzimisie. I mówi przy tym coś (dla niektórych) istotnego. Bo co niby chcemy więcej wiedzieć, kto wysłał do bohatera nową żonę? Albo kim w istocie jest Raymond? Baśnie sobie poczytaj albo podręcznik do psychologii i będziesz wiedzieć.