Rolling Thunder Revue: Opowieść o Bobie Dylanie od Martina Scorsese

Na litość boską, co za paskudna kolejna moda i natręctwo językowe. Jak to wszechobecne "ogarnianie", czy potakiwanie na końcu każdego zdania. Sukienka od Versacze, perfumy od Szanela, kosmetyki od Avona, auto od Forda, teraz będą filmy od Spielberga i od Scorsese, niedługo będzie Pasja od św. Mateusza, a Świat od...

ma moc ten doc, który ogląda się jak mock, mięsza fakty, zmienia maski, ściśle podług zasady tytułowego songrajtera: nie tyle poznać siebie, ile siebie stworzyć

https://www.koncertomania.pl/newsy/109178-Sharon-Stone-opowiada-o-Bobie-Dylanie. html

Film jest fantastyczny. Pierwsze 10-15 minut może być zniechęcające, ale później już jest Dylan i jego rewelacyjna muzyka.

nie musze nawet tego ogladac, wlasciwym ludziom nawet nie musze tego tlumaczyc bo oni juz to wiedza a "boty" ktore zaatakuja ten watek mam gleboko gdzies i nie mam zamiaru nic tu odpisywac. ZOstawilem tylko tutaj swoja luzna mysl dla kontrastu dupowlazow wystawiajacych wysokie oceny zupelnie bezpodstawnie.