"-Za dużo myślisz.
-To miała być obelga? Tego jeszcze nie słyszałem."
-Co robisz?
-Krwawię.
Zszyjecie mnie beze mnie?
-Tak.
Pozwólcie zatem, że zemdleję.
Jestem mocno odmiennego zdania. Co prawda nie powiem, żeby te dialogi raniły uszy (aż tak złe nie są), ale są lekko konsternujące. Bardzo wyraźnie silą się, by być oryginalne i ciekawe, ale przeginają w tych staraniach. Mam wrażenie, że nie całkiem pasują do postaci i w nikłym stopniu uczestniczą w budowaniu ich osobowości. Ogółem nie bardzo trawię te dialogi Mameta - głównie działają mi na nerwy.
Widziałem już ten film i nawet scena, którą podajesz, trochę utkwiła mi w pamięci. Tam dialogi wyglądają trochę lepiej - na pewno spełniają swoją rolę i pasują do koncepcji filmu. Ale też nie jestem nimi zachwycony. Może to tylko kwestia subiektywnych upodobań. ale nie podchodzi mi jego podejście do dialogów.Szerzej - może chodzi o fakt, że nie gustuję w typach postaci, które wygłaszają takie kwestie; w postaciach napisanych przez Mameta.
Poza tym mam wrażenie (może mylne), że jego dialogi są zawsze do siebie podobne - za bardzo. Te ciągłe wchodzenie sobie w słowo przez rozmówców, uszczypliwe kłótnie, częste używanie niedopowiedzeń i skrótów myślowych. Mam wrażenie, że nie wszędzie to pasuje i niekiedy mam dość.