Nie rozumiem szumu wokół tego filmu.
Na początku myślałem, że masa niedopowiedzeń i irytujących sprzeczności (!) jest w
pewien sposób umowna, by później odkryć coś głębszego; okazało się jednak, że całość
była jak najbardziej dosłowna. Jeśli połączyć dziecięce, idealistyczne podejście do ludzi,
kiepski rozwój akcji rodem z polskich telenoweli i wizję miłości przeciętnej, zagubionej
dziewczynki - dostajemy ten crap.
Ciekawe jak to się stąło, że film osiągnął taki sukces. Czyżby dzięki tłumom 7-letnich
niewiastek rozczulających się nad wątkiem miłosnym? Nie mam nic do anime, wręcz
przeciwnie - ale Ruchomy Zamek Hauru to najpłytszy i najbardziej naiwny film jaki widziałem
w tym roku.
* mam 20 lat
* jestem facetem którego nie wzruszają takie historie nawet w najmniejszym stopniu
* nie jestem fanem anime... wręcz mnie od tego odpycha
A mimo to ta animacja mnie zachwyciła i uważam że jest wprost genialna... jeżeli podszedłeś do tego jak do wieczorynki to nie dziwie się że ci się nie podobało... może dorośnij? To naprawdę poważna produkcja
Nie ma w tym filmie sprzeczności. A i wątek miłosny nie jest tu przeciez jedynym, przy odrobinie wyobraźni można zrozumieć związek (rzeczoną "umowę") między Hauru a Calciferem jako ostrzeżenie przed narkotykami lub innymi nałogami. No i wyraźny jak cios łopatą motyw antywojenny - tego wręcz nie sposób nie zauważyć...
Ale nawet abstrahując zupełnie od fabuły (która nie powala w porównaiu z wcześniejszymi filmami Miyazakiego) to zostaje piękna i porywająca forma (lokacje! muzyka!) i klimat. I magia. I to w sumie wystarczy.
Co kto chce, to zobaczy.
Dla mnie film jest magiczny. Oglądałam kilkanaście razy i pewnie jeszcze obejrzę. Klimat, postacie Sophie i Calucyfera świetnie wykreowane, zachwycająca kreska (pokazanie różnych emocji nie ogranicza się do oczu - rozszerzających się, zwężających itp), szczegółowość (wystarczy spojrzeć na sam zamek!), muzyka piękna, aczkolwiek nie porywająca, ale za to doskonale dopasowana.
Jeśli chodzi o fabułę - ogólny zamysł niezły, ale sporo luk i miejscami niekonsekwencji. Ale tak naprawdę nie są to błędy, które mają większe znaczenie, to co niedopowiedziane, z łatwością można samemu dopowiedzieć (no, chyba że ktoś musi mieć wyłożone wszystko bo inaczej się zbytnio spoci i wysili umysł). Zresztą, w tym filmie nie to jest najważniejsze.
Najlepsze jest to, że z kiczowatej książki Miyazaki zrobił TAKIE anime.
A jeśli ktoś tak bardzo zwraca uwagę na fabułę, proponuję np. serię Monster, Death Note, Baccano albo pełnometrażówkę Tekkon Kinkreet (swoją drogą, wszystkie tytuły zasługuja u mnie na 10/10, bo wszystko w nich jest niemal doskonałe :) )
Klimat, forma, audio-wizualne dopracowanie. Tak, zgadzam się, pod tym względem film trzyma wysoki poziom. Ale nie temu starałem się zaprzeczyć w pierwszej wiadomości.
Miałem na myśli głównie wykreowane postaci, ich reakcje na różne zdarzenia, ale też cały plot fabularny i przedstawiony świat. Czyli chyba to, co fani tak zaciekle nazywają 'magią tego filmu'. Pokazano nam bowiem prosty świat, w którym prawie wszystko sprzeczne jest ze światem rzeczywistym. Nie mam na myśli samej konwencji fantasy, ale ludzi. Są niewiarygodni łatwi do zrozumienia, bezdennie 'dobrzy', ślepo idealni, a mimo lekkomyślności wszystko im się powodzi. Taka 'magia' ma strasznie negatywny wpływ: wpaja ideologię, jak już pisałem, 7-letniego dziecka. Kiedyś trzeba zabrać się za to co realne i naprawdę wartościowe, miast bujać w okłamywaniu samego siebie i wszystkiego dokoła.
Jeśli komuś wizualna przyjemność przysłoniła wady filmu, albo żyje w świecie, w którym okłamywanie się nie sprawia dyskomfortu - hej, film mogę nawet polecić.
No dobrze, świat i postaci są, owszem, czarno-białe. Ale nie można zapominać, że jest to film kierowany również, a być może i przede wszystkim do młodszej publiczności, tak samo jak książka, na podstawie której powstał. Dlatego starsza publiczność powinna podchodzić do tego z dystansem i przymrużeniem oka. Jakbym miała podejść do niego detalicznie, czyli tak jak ty, oczywiście nie dałabym mu tak wysokiej oceny. Ale ja mam wiele kryteriów oceny filmu. W tym przypadku magia polega na tym, jak oddziałuje na mnie emocjonalnie i wizualnie. Po obejrzeniu miałam uśmiech na twarzy przez pół dnia. Filmy takie jak te - ładne, łatwe i przyjemne są potrzebne w tej szarej rzeczywistości.
Z kolei wspomniane przeze mnie Tekkon Kinkreet (łap linka: http://www.filmweb.pl/film/Tekkonkinkreet-2006-350090) zachwyciło mnie z całkiem innych powodów. Jest skierowane tylko i wyłączanie do starszej publiczności. Myślę, że by Ci się spodobało, o ile jeszcze nie widziałeś. Nie ma tam nic prostego, świat przedstawiony jest kolorowy tylko z pozoru, tak naprawdę jest szary, brudny i nieprzyjazny. Postacie też. Film o wiele lepszy od Ruchomego Zamku. Taki "mindfu**" w najlepszym wydaniu. Przytłaczający, genialny.
Lubię pozytywne obrazy, kolorujące szarą rzeczywistość. Po prostu ten film wydał mi się przekolorowany, bez umiaru eksplodując nieumiejętnie dawkowaną prostotą. Kwestia gustu, tak :).
O wspomnianym Tekkon Kinkreet już słyszałem, ale obok twojego opisu obojętnie przejść nie potrafię - Muszę zobaczyć to na własne oczy. Wielkie dzięki za rekomendację.
Raczej kwestia, komu czego w danym momencie potrzeba :)
Cieszę się, że Cię zachęciłam. Tylko ostrzeżenie - nie zniechęć się maksymalnie uproszczonym wyglądem postaci - ma to swój cel. O ile na początku może trochę razić i wydawać się dziwne i nie na miejscu, później wcale to nie przeszkadza. Także, enjoy...
Najwidoczniej coś ze mną nie tak, bo nigdy nie czułem potrzeby pocieszania się czymś tak przeolbrzymionym.
Co do Tekkon Kinkreet - jedno z najlepszych pełnometrażowych anime jakie obejrzałem, chyba najciekawsze obok Grobowca Świetlików. Podobało mi się głównie to, co napisałaś gdzieś wyżej - pozór prostoty świata i rozgraniczenia dobra-zła. Świetne, raz jeszcze dzięki :).
Według mnie to najpiekniejsza bajka jaka kiedykolwiek ogladalam. Moja historia co do tej bajki jest dluga. 4-5lata temu obejrzalam ja u takich gosci. to dzis o niej pamietam. zachwyciala mnie i juz. taka bylam zachwycona ze mi sie snila ( ze bylam w sklepie z filmami, i trzymalam ta bajke w reku, a by ja kupic) -sen ten powtorzyl sie drugi raz, nie samowite. dzis juz dokladnie pamietam. gdyby nie filmweb nie znalazlabym jej. ;D gdy ja znów ogladalam az lezki mi splywaly, no nie moglam wytrzymac. poprostu piekne !