Czyli tak jak we wcześniejszych częściach, tylko walki trochę słabsze. Miałem wrażenie oglądania telenoweli, do której ktoś powstawiał świetne walki i wyszło podobnie jak w poprzednich częściach, tylko że ta część gorsza od poprzednich. Kwestia jeszcze gry aktorskiej, marnie to wygląda, nie mam pojęcia jak te postacie zachowują się w bajce, ale tutaj widać było jak aktorzy sztucznie się wysilają, tak bardzo to im nie wychodzi, że ostatecznie wygląda to tak, jakby większość postaci grała tak samo, tak samo drętwo, podobnie zresztą jak w poprzednich częściach. Fryzury inne, ubranka inne, ale grą aktorską niewiele się różnią, prawie wszyscy zachowują się jakby połknęli kij od szczotki, albo jakąś deskę, te same poważne miny, te same wściekłe oczy itd.. Może takie twory podobają się dziewczynom, ale ja oczekuję czegoś bardziej ambitnego, walkę tu mam na poziomie, ale ani dobrej dramaturgii nie ma, ani dobrej gry aktorskiej, ani ciekawych zwrotów akcji, a jak już coś się dzieje, to jest przewidywalne, nieciekawe, bezsensowne. Przede mną jeszcze prequel, ale nie wiem czy się skuszę. The Beginning opowiada o Kenshinie, który "Zanim został obrońcą, był nieustraszonym zabójcą znanym jako Battosai" i pomyślałem, że to może być ciekawa część, ale z drugiej strony czytam opisy na forum i widzę takie coś: "mniej tu machania mieczami, a więcej Love Story", oraz wypowiedź innego forumowicza, który stwierdza: "bo fabułę, którą znamy w całości z max kilkunastu minut retrospekcji z poprzedniego filmu rozciągnięto do ponad dwugodzinnego filmu nie dodając w zasadzie nic nowego" i po tych wypowiedziach wnioskuję, że na telenowelę do kwadratu już chyba nie mam ochoty.