ale chyba taki jest sens i wyznacznik dobrego kina.
Sceny walk dla mnie były bardzo realistyczne i brutalne. W ogóle cały film jest bardzo bolesny, ale
mam też wrażenie że jest szalenie ważny, porusza tematy tabu w delikatny ale też realistyczny
sposób (mowa tu oczywiście o życiu seksualnym niepełnosprawnych).
Marion Cotillard jest nieprawdobodona, świetna, ani jednej maniery, jej cierpienie, ale też moment
ekstazy były bardzo realistyczne. Świetne, europejskie kino.
Zgadzam się. Dodatkowo bardzo mi się podobało jak pokazano czym jest tak naprawdę taka niedostępność jaką miał Ali. Z jednej strony był naprawdę miłym, fajnym gościem o dobrym sercu, ale z drugiej strony ciągle odpychał swoich bliskich, w jeden ze scen podkreślił, że jest wolnym człowiekiem i może robić co chce i wręcz uciekał przed zaangażowaniem się w coś i uczuciami. A na koniec moim zdaniem wszystko wyszło na jaw, kiedy w scenie w szpitalu mówi do Marion :"Nie zawiedź mnie". Myślę, że ta cała jego niedostępność była w dużym stopniu lękiem właśnie przed obdarzeniem kogokolwiek zaufaniem i miłością, bo wcześniej wiele razy już się zawiódł na ludziach. Ogółem super film ;)