Film zadaje wiele pytań a raczej skłania widza do zadania sobie wielu pytań i szukania odpowiedzi.
Rosie bez zbędnego patosu udało się przedstawić studium rozpadu tożsamości człowieka. Człowieka u którego zasiano ziarno niepewności i który musi zmierzyć się z tym problemem.
Dlaczego tak się stało, dlaczego mała rysa spowodowała tak lawinową reakcję?
Może z powodu dotychczasowej powierzchowności życia, z braku pytań, o sens,
o cel, o wartość?
a może jest to proces, który dzieje się bez naszego świadomego udziału na
który nie mamy wpływu, który odbywa się w nas bez nas - o czym świadczą
fizjologiczne reakcje bohaterów.
Musimy zmierzyć się z pytaniem na ile możemy świadomie i dowolnie kreować
siebie a na ile możliwość i stopień tej kreacji jest już po części
zdeterminowana w chwili naszego urodzenia?
Film zmusza do pochylenia się nad tematem prawdy, pokazując bez nachalnego
relatywizmu, że prawda czasem nie wyzwala a zabija, że wcale nie musi
oznaczać sprawiedliwości a podłość.
Wielkość filmu (jak i całej sztuki) polega na tym na ile opowiadając
indywidualną historię potrafi postawić uniwersalne pytania - moim zdaniem
ten film takie pytania stawia - jednocześnie nie dając prostych odpowiedzi.
Podsumowując
Jeżeli kogoś interesuje w życiu coś więcej niż to co jutro znajdzie na
talerzu i jaka będzie pogoda to koniecznie powinien zobaczyć ten film :)