Zdecydowanie mnie nie zachwycił. Wykonanie, dialogi, gra aktorów.. Nie zachwycił mnie po prostu.
Dla mnie Rysa to film poniżej oczekiwań - nie koniecznie w filmwebowej skali, ale spodziewałam się czegoś więcej po tych wszystkich ochach i achach.
Zupełnym nieporozumieniem są dla mnie recenzje mówiące, jak to w polskiej kinematografii brakowało dobrego filmu rozprawiającego się z tajnymi współpracownikami, ponieważ w "Rysie" jest to jedynie pretekst do dalszych wydarzeń. W filmie chodzi przecież o złamanie zaufania i konsekwencje jakie wiążą się z poddaniem w wątpliwość podstaw małżeństwa, więc przyczyną pokazanych w filmie wydarzeń mogła być z powodzeniem śmierć dziecka, przyjaciela rodziny, czy anonim sugerujący, że mąż ma kochankę.
Obserwowany proces utraty zaufania do najbliższej osoby byłby o wiele ciekawsze, gdyby główna bohaterka działała w racjonalnej płaszczyźnie. Tymczasem małżonka załamała się psychicznie i zamiast wnikliwego studium kwestii, czy i w jaki sposób można zniszczyć wieloletnie udane małżeństwo, mamy obserwację kolejnych stadiów choroby psychicznej.
Byłoby to do zaakceptowania, ponieważ pokazano problem bardzo wrażliwie, szczególnie Krzysztof Stroiński w roli Jana wywarł na mnie wielkie wrażenie. Tymczasem w całej tej chorobie psychicznej w wygodnym dla scenariusza momencie Joanna okazuje się działać całkiem racjonalnie i w zgodzie z umysłem osoby, której obce jest załamanie psychiczne. Momenty otrzeźwienia przychodzą nie falowo, bez przyczyny, jak to ma miejsce w przypadku załamania nerwowego, a wpływ na nie mają bolesne wydarzenia, jak zawał Jana - w rzeczywistości Joanna w szpitalu nie wzięłaby gąbki do ręki, gdyby, jak sugeruje zakończenie nadal podlegała chaotycznym decyzjom swojego "rozklekotanego" umysłu.