Ze slabego scenariusza nawet najlepsi aktorzy nie wykrzesaja dobrego filmu. Swietny temat na film, dla mnie jednak od samego poczatku film polozyla jedna rzecz: emocje sa niewspolmierne do zaistnialych wydarzen. Czy malzenstwo z wieloletnim stazem, bardzo kochajace sie jak to nam zasugerowal rezyser rozpada sie z powodu niedopowiedzianej historii. Ja rozumiem chec rozwiazania zagadki, poznania prawdy ale w koncu jak mowi sam bohater - poznalas mnie przez te lata spedzone razem - wiesz jakim jestem czlowiekiem. Traumatyczne zachowanie bohaterki jest czasem tak przesadzone, ze irytuje. Niektorzy zarzucaja Jankowskiej Cieslak, ze srednio zagrala. I coz - ja sie nie dziwie takim zarzutom. Byc moze, gdyby Jankowska wyglaszala mowe na deskach Teatru narodowego z powiewajaca w tle flaga polska w rytm marszow Armii Krajowe byc moze jakos by to uszlo. Tymczasem dostajemy wielkie slowa i wielkie emocje w zupelnie kameralnym otoczeniu. Nawet najlepsi aktorzy nie wyszli by z tego obronna reka. Tak - zgadzam sie - niektore sceny zwyczajnie raza sztucznoscia.
Na uwage zasluguja ladne zdjecia i montaz. Muzyka tez ladnie wypada.
Gdyby nie para dobrych aktorow to film bylby zupelnie nieznosny. Dzieki nim dostajemy dramat z duzym zacieciem ale niestety, bardziej oparty na obserwacji innych produkcji filmowych niz na obserwacji zycia.
zgadzam się. Zawiodłem się trochę, scenarzysta chcial być chyba jednak oryginalny i pokazac to inaczej niż w Życiu na podsłuchu czy Profesionalac. Ale wszysło kiszkowato, bez akcji, bez tak naprawde dopowiedzenia.
od 20 minuty czekałem, aż p. Cieslak pojdzie do IPN po dokumenty. Mąż się wyspowiada, i wtedy jakis finał. beda wspomnienia z przeszlosci, drobiazgi, jakies ciekawostki. wszysło drętwo. chyba szkoda czasu.
raczej na pewno szkoda czasu po filmie "Życie na podsłuchu" wyraźnie widać, jak słaba jest "Rysa". I nudna.
No właśnie! Tymbardziej, że w Krakowie do IPN nie miała za daleko.. Wg mnie, troche zalatuje propagandą, zresztą tak jak w "Życiu na podsłuchu", choć tam lepiej zrobioną.