Na dobry początek: niech odpuszczą sobie ten film wszyscy ci, którzy kochają szybką akcję, spory bodycount i obfity widok krwi i trzewi(odnoszę się do fanów gatunku widniejącego przy tym filmie) oraz ci, których szczytem możliwości w krytyce filmu jest napisanie „dno i metr mułu” itp. Występuje tu trójka aktorów, lokacją jest opustoszałe miasteczko gdzieś na pustyni, a akcji jako takiej jest niewiele. Historii zdradzał nie będę – mniej wiesz – lepiej dla ciebie. Co do samego filmu. Widziałem wcześniej dwa filmy tego reżysera: „W mroku zła” oraz „Krzesło diabła”. Pierwszemu ocenę dałem trochę na wyrost, ale cały czas jest dobrą niskobudżetówką; drugi z koleji to film-eksperyment. Absolutnie nie spodziewałem się tak dojrzałego i ambitnego filmu, jakim jest „Blood River”. Przede wszystkim: niesamowita historia prowadząca do druzgocącego finału, trójka aktorów, którzy razem z reżyserem wynieśli ten film na wyżyny, z których Andrew Howard skradł cały show swoją niesamowitą kreacją… i pomyśleć, że to niskobudżetówka z takim aktorstwem . Wreszcie to na czym ten film jest oparty: DIALOG. Wsłuchujcie się w każdą linijkę, w każde zdanie wyartykułowane przez bohaterów, a dopiero wtedy poczujecie to napięcie psychologiczne narastające między nimi. „Blood River” to idealny przykład filmu, w którym napięcie jest budowaneprzy pomocy dialogu. No dobra – pierwsza połowa może trochę leniwa, ale druga wraz z narastającym napięciem rekompensuje wszystko… napiszę tyle: ten film nie jest tym czym się wydaje (obejrzycie, a przyznacie mi rację)… Do tego profesjonalne zdjęcia i muzyka, które w budowaniu klimatu robią bardzo duuuużo. Ogólnie wszystko jest tu na miejscu, oprócz… przesłania(też nic nie zdradzę). Jeśli ten film nie wypłynie na szerokie wody to tracę wiarę w kinematografię. Pełna rekomendacja dla tego moralitetu w stylistyce horroru…9/10
P.S. Domyślam się, że ci, którzy wystawiali do tej pory oceny (śr, 1.75) nawet nie widzieli tego filmu.
A mnie się nie do końca podobał. Nie potrafię przymknąć oka na fabularne mielizny i dosyć irracjonalne zachowania bohaterów pod koniec filmu. Pomysł był ciekawy, ale zabrakło doświadczenia, by przekuć go w udany film. Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu wymienione przeze mnie usterki będą przeszkadzać, ale cóż, dla mnie, zupełnie subiektywnie, Blood River zasługuje na nie więcej jak 5-6/10.
JA widzialem ten film i oceniam go na 1. Nie porusza mnie wcale. Kolejny nudny paść. Nie potrzebuje szybkiej akcji zeby sie delektowac filmem ale to dzieło nawet jakby jakąś akcję miało nie urzekło by mnie dalej.
zgadzam się z tobą!! film jest elegancki!! , ja jestem otwarty na kino,lubię kino azjatyckie szczególnie horrory z Azji ,lubię kino akcji,lubię filmy gore ,filmy snuff itd itp i lubię i filmy takie nie czaję jak można wystawić temu filmowi 1 ,przecież film musi być totalna kupą żeby dostał 1, pamiętajcie że są jeszcze oceny 2,3,4,5 , to najlepiej piznąć jedynkę bo się nie podobał i tyle ,a jak sie podobał to 10 tak??? już za same aktorstwo,muzykę,czy zdjęcia film nie zasługuje na 1, to się tyczy ciebie megakruker ,rozumiem że każdy ma inny gust i się może nie podobać ale za ch..a film nie zasługuje na Jedynkę!!! o de mnie 8!
Tak, tak...zaraz się posypią posty znawców, że to kino zbyt ambitne i że nie zrozumiałem...
A daję tak niską ocenę, bo twórcy mieli wspaniałe danie na tacy, wystarczyło je tylko misternie wnieść na salę balową pełną gości o rozświetlić świecami.
Innymi słowy, spartolony pomysł, który można było podnieść do poziomu sztuki prostymi środkami.
A tak ten film jest w zasadzie o niczym, ze sceną przy krzyżach do złudzenia nasuwającą skojarzenia z końcówką "Siedem"...
Delektować się nie ma czym w zasadzie. Ostatecznie trójka: punkt za scenerię i aktorstwo żeńskie. Reszta pozostaje milczeniem...