Zaznaczam że komentarz dotyczy tylko i wyłącznie filmu a nie książki (ponieważ nie czytałem jej, a ten serwis nie jest od tego).
Tak jak napisałem w temacie, po obejrzeniu filmu mam mieszane uczucia. Sam w sobie był całkiem dobry, ale moim zdaniem pozostawia u widza pewien niesmak. Chodzi oczywiście o losy Dave'a. Żeby widz odczuł satysfakcę po obejrzeniu filmu, nie musi się on kończyć "happy endem", dobro nie musi zwyciężyć (są filmy w których to właśnie wygrana tego złego jest bardziej satysfakcjinująca dla widza). [Moim zdaniem wszystko zależy od tego, z którym bohaterem z ekranu widz najbardziej się utożsami, który wzbudzi największą sympatię.] I tu pojawia się "problem" tego filmu. Jimmy, właściwie od początku (mimo postawy po stracie dziecka, cierpienia, bólu, smutku) nie wzbudza większej sympatii, jest w nim coś odpychającego, mrocznego. Dave natomiast od samego początku (aż do końca) wydaje się być dobrym człowiekiem, wzbudza sympatię i współczucie. (nawet pomimo tego że zabił).
Film natomiast kończy się w ten sposób że postać negatywna, zabija jedynego pozytywnego bohatera - Dave'a (skrzywdzonego przez los, nieszczęśliwego). Ten czyn ujawnia jego (Jimmiego) prawdziwe oblicze (bezwzględnego, zimnego, porywczego mordercy, a nie kochającego męża i ojca). Antypatyczny bohater triumfuje, pozostaje bezkarny, wydaje się nie mieć poczucia winy, ani wyrzutów sumienia. Dodatkowo żona (również postać negatywna) wmawia mężowi - mordercy, że postąpił słusznie. (mimo tego, że jakaż może być słuszność w zabiciu niewinnego?).
Ta scena wydała mi się wyjątkowo "nieudana". Facet zabija przyjaciela (widać że Dave i jego żona, byli bardzo zżyci z rodziną Jimmiego) a żona jak gdyby nigdy nic (nie przejmuje się że mąż zamordował przyjaciela rodziny, męża kobiety która bardzo im pomagała po stracie córki) i utwierdza Jimmiego w przekonaniu że jest wielki, wspaniały, cudowny, niesamowity - tak jakby jej nie obchodziło że ona ma małżonka a jej dzieci ojca - bezwzględnego mordercę i gangstera).
I tu pozostaje dziwne uczucie, film nie skłania do jakichś głębszych refleksji (przynajmniej mnie) ale zostawia niemak, widz nie odczuwa należytej satysfakcji.
Nie twierdzę że film jesy zły, wręcz przeciwnie, ale po jego obejrzeniu, czuje się dziwnie, mam wrażenie niedosytu, tak jakby zabrakło właściwego zakończenia (pomszczenia Dave'a, zamknięcia Jimmiego za jego zbrodnie)... A może właśnie o to chodziło?
Ciekawą postacią był także ten chłopak który umawiał się z córką Jimmiego. Z jednej strony postać dramatyczna, zakochana która mimo przeciwności (zakaz Jimmiego) spotyka się z ukichaną, cierpi po stracie dziewczyny, a z drugiej strony objawia się jako osoba brutalna, bezwzględna, nie mająca skrupiłów (skatował brata i jego kolegę).
Oczywiście to tylko moja opinia o filmie, nie musicie się z nią zgadzać.
POZDRO!
no no no. w wiekszosci dyskusji o filmach brakuje wlasnie takiego,solidnie napisanego , dlugiegi i tresciwego postu jak twoj. zgadzam sie-prawie-w calej rozciagnietej rozciaglosci. mie tez po tym jak obejrzalem ostatnia scena film wydal sie pusty. gdyby nie koncowka ocena moglaby powedrowac nawey o 3 oczka w góre. a tak 4 na 10. za niesmak , stracony czas i poczucie nabicia w butelke.
Z drugiej strony, przyznam szczerze że wcześniej nie oglądałem filmu który wzbudził we mnie uczucia tego typu. Zwykle filmy które oglądałem miały "normalne" zakończenia, po których czułem się usatysfakcjonowany -historia została doprowadzona do końca, wątki zostały zamknięte. Tutaj jest zupełnie odwrotnie, z jednej storny coś (dla mnie) zupełnie nowego, ale z drugiej strony było to przeżycie zdecydowanie niemiłe i negatywne.
Może to bierze się z tąd że człowiek oglądając film, liczy na to że doświadczy tego co w życiu nie zawsze się zdarza - czyli szcęśliwego zakończenia? O tym że świat jest zły wie większość ludzi, więc może do kina (chodząc na takie filmy) idziemy po nadzieję? po odmianę?
{Wiem że ta koncówka jest nieco "filozoficzna" ale zastanawiam się dlaczego ten film wzbudza właśnie takie skrajne emocje}.
film wywoluje emocje ale w wyjatkowo tani sposob. jest pozbawiony artyzmu , dramaturgii, a przez to po obejrzeniu -owszem zgodze sie-pozostaje uczucie inne niz po innych filmach, ale jest to niesmak. jakbym ci nagral na tasmie jak na krzesle smazy sie niewinny czlowiek albo jak obcinam leb lub wyrywam lapy kotu tez bym wzbudzil w tobie emocje. ale co to by bylo i co to by znaczylo. hmm.. ja osmiele sobie postawic teze ze byla by to wieksz sztuka niz zakonczenie rzeki tajemnic.(teraz oczywiscie troche polecialem, tak samo jak estwood w zakonczeniu tego filmu:)
ale pierdoły, a z tym "skatował brata i jego kolegę"......to już mega pierdoły.
P.S. takie jest życie.........
no moze nie skatowal ale pobil. tamtego "kolege" to nawet kopnol kilkakrotnie w twarz.
Noiiiiiiiiii???????????????????
Mógł Mu nawet zmiażdżyć tą twarz. Nikt by po tej twarzy nie płakał,dwóch popierdolonych małolatów sobie na Jego miłośc życia, jedyna osobe którą kochał, zapolowało jak na jakąś zwierzynę..........
".......w wyjatkowo tani sposob. jest pozbawiony artyzmu , dramaturgii" - całe szczęście. Chcesz artyzmu to se kup bilet i idź do galerii sztuki, chcesz dramaturgii to se idź do teatru, na coś DRAMATURGICZNEGO. Ten film taki nie jest....i bogu dzięki
że masz zły dzień to nie oznacza ,że sie od razu od debili musisz wyzywać......sorry ale musiałem to napisać.
Moim zdaniem czepiasz się szczegółów lub jak sam piszesz - pierduł...
Dobra nie skatował brata i jego kolegi tylko pobił - zadowolony? czujesz się teraz lepiej?
Poza tym pisz bardziej konkretnie, nie używaj wulgarnych określeń - tak nie zyskasz posłuchu.
o czym Ty w ogóle do Mnie rozmawiasz????? Skatował ,pobił- co za różnica?
A wulgaryzmów używam......bo ich używam, i na pewno nie dla posłuchu.....a na pewno nie dla Twojego. Co najwyżej do podkreślenia,uwypuklenia czegoś
Człowieku jest różnica, ale w sytuacji ukazanej w filmie, NIE MA TO ZNACZENIA! Gdybyś "podniósł rękę" na brata lub kogoś innego z rodziny, to jak myślisz (o ile wogóle) - czy dla tej skrzywdzonej osoby miało by znaczenie czy została dotkliwie pobita czy skatowana? Jeżeli odpowiesz twierdząco to wybacz ale żyjesz chyba w jakiejść patologicznej rodzinie...
PS. Nie mam zamiaru kontynuować tej bezsensownej konwersacji z osobą która nie zasługuje na poświęcenie jej czasu, tak więc pisz o co ci chodzi albo zamilcz i nie rób zamieszania.
Czym sie różni dotkliwe pobicie od skatowania?????????????????????????????
P.S. teraz to już w ogóle nie kumam o co Ci chodzi. Co nie ma znaczenia?gdzie nie ma znaczenia?Co ,w filmie nie ma ,a w rzeczywistości ma? A czyż film nie jest odwzorowaniem rzeczywistości( nawet film s-f), rzeczywistych ,ludzkich zachowań?.......no ale wiesz Ja nie myślę ,więc może dlatego nie kumam o co chodzi.
Jeszcze jedno. Nie trzeba pochodzić z patologicznej rodziny żeby w przypływie emocji( bo ktoś....sorry nie ktoś tylko brat;jeden z najbliższych twemu sercu; zabił Ci ukochana jak zwierzę) pobić a nawet zabić
nie wiem czy ktoś z Was jest debilem, ale na pewno nie szponter. dramaturgia? artyzm? litości! twórcy filmu postawili na realizm - a prawdziwe życie rzeczywiście jest tak pełne artyzmu i dramaturgii...
żądanie typowego zakończenia rozwiązujące wszystkie wątki to takie typowe... lubię czasami dostać otwarte zakończenie dające do myślenia. kara dla Jimmy'ego? może go spotka, może nie... to tylko w tanich kryminałach źli zawsze trafiają za kratki
kronnos,Twoja opinia o tym filmie jest na tyle podobna do mojej,że podczas czytania Twojego posta,czułam się,jakbym go sama napisała...
Od siebie dodam tylko,że zachowanie chłopaka Katie było dość zrozumiałe,bo gdy znalazł w domu broń na pewno powiązał ze sobą fakty i zorientował się,że w zabójstwie jego dziewczyny brał udział jego brat wraz z kolegą.To wzbudziło w nim wielki gniew do tego stopnia,że stracił nad sobą panowanie i pobił własnego brata i jego kolegę.To trochę dowodziło jego uczucia do Katie...
A co do sprawy Jimmiego i tego,że nie spotkała go kara..Ja bym w to wplątała jeszcze trzeciego z kolegów,tego policjanta,Sean'a.
Chodzi mi o to,że domyślił się on,że Jimmy zabił Dave'a myśląc,że to on jest zabójcą jego córki.Jimmy oczywiście nie powiedział tego wprost,ale moim zdaniem dość wyraźnie dał to do zrozumienia Seanowi.Np słowami 'cieszę się,że znaleźliście zabójcę,szkoda tylko,że za późno'. potem Sean jeszzce pyta się Jimmy'iego 'coś ty zrobił' ale ten nie odpowiada jednoznacznie..
nie wiem też co w końcowej scenie miał oznaczać gest wykonany w stronę Jimmy'iego przez Sean'a-skłąda on ręce w pistolet.
i co symbolizuje koncowa parada...?
Widzę, że jedynie kolega "szponter" potrafi oglądać filmy a reszta bawi się w reżyserów czy też może (jeszcze gorzej) w pisarzy, których książki są źródłem scenariusza do filmu. Do tego dochodzi jeszcze przeinterpretowanie pewnych scen, motywów filmu. No ale nikt Wam tego nie zabrania, tylko nie ubliżajcie innym osobom, mającym odmienne zdanie.
Co do pytań w poście powyżej - tytuł filmu jest odpowiedzią na nie.
naturalnym prawem widza jest interpretacja filmu,dziwne natomiast jest to,że ktoś ogląda film nie zastanawiając się nad tym,co autor miał na myśli.Często celowo w pewien nie do końca jasny sposób ukazywane są różne sytuacje,aby wręcz zmusić widza do jakiejś interpretacji.
Nie rozumiem wobec tego Twojego oburzenia naszym rozmyślaniem na filmem.