Dla mnie 6/10. Chociaż znakomicie zagrał Robbins, to od samego początku było wiadomo, że to nie on jest mordercą Kate. Mamy tu do czynienia z pewnym paradoksem. Gdyby Dave był mordercą Kate, film byłby zbyt jednoznaczny. W związku z powyższym jest jasne, że koniec musi wskazać zupełnie innego, zaskakującego winowajcę - znów prostolinijność bo zaprzeczenie oczywistości nie daje nam nic innego jak oczywistość (nie wiem czy wyrażam się jasno. Skoro nie A (wina Dave'a) to B(ktoś zupełnie poboczny w filmie). Mam pewność, że nie będzie A więc jestem pewien, że będzie B). Szczerze mówiąc ciągle miałem wrażenie, że wyprzedzam film o krok. Wiedziałem, że Dave nie zabił Kate, dziwiło mnie wezwanie na policję dotyczące morderstwa w którym zgłaszany jest zakrwawiony samochód i pada słowo "jej" po czym ciało leży daleko od samochodu, podczas przesłuchania przewidziałem odpowiedź Dave'a, że ślady krwi w bagażniku są sprawką ludzi, którzy porwali mu samochód. Trapiła mnie zagadka broni i przemknęła mi myśl, że może dzieciaki boją się same zostać z matką więc zabiły Kate. W ostatecznym rozrachunku wyszło na to, że to był wypadek, ale nie myliłem się co do sprawcy. Moja ocena to 6/10 bo przewidywalny scenariusz zepsuł mi frajdę oglądania filmu. Doceniam grę aktorską wszystko fajnie i cacy, ale miałem wrażenie, że oglądam go po raz wtóry. Coś takiego spala każdy kryminał.
Problem tylko w tym, że nie mogłeś wiedzieć, że dzieciaki, które zadzwoniły na policję to był Ray Jr i jego kumpel.
Mi umknęło to początkowej "jej imię" i do końca nie wiedziałem kto mógł zabić dziewczynę. Chociaż rzeczywiście Dave był raczej wykluczony.
Poza tym, powinieneś zauważyć, że ten film to nie jest zwykły kryminał. Ważniejsze od intrygi, są tu relacje między trójką, byłych przyjaciół. To, jaki wpływ na ich teraźniejszość, ma przeszłość. Eastwood nie robi jednoznacznych filmów ;).
Pozdrawiam.
Broń nie dawała mi spokoju. Skoro użył jej ich ojciec, a chłopak Kate był krystalicznie czysty sądziłem, że to dzieciaki (jeszcze mając w głowie obraz ich kochającej matki^^). Nie wpadłem na to po telefonie, wcale tak nie twierdzę. Zamiast skupiać się na relacjach (swoją drogą te relacje jakoś mało wiarygodne się dla mnie wydawały), które były zabiegiem odwrócenia uwagi mogłem spojrzeć na ten film od strony śledztwa prowadzonego przez Bacona. Skupiłem się na logice zamiast na uczuciach. Może dlatego ten film widzę w takim świetle, a nie innym.
Zakończenie łatwo przewidzieć, ale w zasadzie raczej nie o to chodzi. Cała ta afera kryminalna to tylko pretekst, by pokazać, jak bardzo zmienili się bohaterowie od czasu porwania Dave'a. Inna sprawa, że ten aspekt raczej do mnie nie przemówił, a tą całą "głębię" i przesłanie wciska się widzowi trochę na siłę.
Scena z odsłuchaniem nagrań przez Seana i jego kumpla co najmniej śmieszna. Gość grany przez Fishburne'a raczej nie jest policjantem z powołania, skoro po dwukrotnym wysłuchaniu tego tekstu o "jej imieniu" nie zwrócił uwagi na to, co razi przeciętnego widza już na początku filmu...
Fishburne jest tu chyba takim typem cynicznego policjanta, który jak już coś uzna za słuszne to trzyma się tej wersji i resztę traktuje z "olewką".
Monster, zgadzam się w 100%! Film jest dobry, solidnie zrobiony, ale nie jest żadnym arcydziełem, ponieważ jest przewidywalny i ma niedociągnięcia w scenariuszu (dlaczego policjanci znalazłszy krew w bagażniku Dave'a, nie sprawdziła, czy należała ona do Katie??).
No i co z tego że na bagażniku była ta grupa co Katie, czyli 0? Film dzieje się współcześnie więc gdzie testy DNA? Są cztery grupy krwi po dwa współczynniki co daje osiem możliwości. Ja mam najczęściej występującą A+. Czy to znaczy, że jeśli na miejscu zbrodni znajdą tę grupę to mam się spodziewać wizyty wydziału zabójstw? Mamy XXI wiek i testy krwi są niewiarygodne nawet w testach na ojcostwo.
?????????????????????????????????????????????
?????????????????????????????????????????????
A po co testy DNA ? Rutynowe badanie na obecność ciałka Barra wykluczyłaby pochodzenie krwi od kobiety i nawet grupy krwi nie trzeba by sprawdzać. Kolejny niestety film, którego twórcy posępili parę $$$ na skonsultowanie scenariusza z kimś kto ma jakakolwiek pojecie kryminalistyce i powstają takie bzdury.
Mysle ze kazdy widz wiedzial, ze morderca nie byl Dave a slyszac glos dzieciakow informujacych policje, jedyny podejrzany jaki sie nasuwa to ktorys z Harrisow. Dlatego tez powinienes popatrzec na ten film raczej jako na dramat niz kryminal. Motyw zabojstwa jest zbyt latwy by myslec ze hollywoodzka gwiazda takiego formatu jak Eastwood chciala nam zaprezentowac wydluzona wersje Kojaka. Z teg oco mi sie wydaje, Clint w swojej rezyserskiej przygodzie stawia na filmy przedstawiajace trudy zycia i twardych ludzi stawiajacych czola losowi. Mysle ze dopiero po uswiadomieniu sobie tego mozna oceniac film. Mnie sie podobal w kazdym badz razie.