PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=195202}
4,6 32 tys. ocen
4,6 10 1 32485
2,8 16 krytyków
S@motność w sieci
powrót do forum filmu S@motność w sieci

Na ukazanie się filmu czekałam dość długo, zwłaszcza ,że książka naprawdę mnie oczarowała. Przebrnęłam przez połowę i przyłapałam się na tym, że wychwytuję po prostu błędy. Pierwszym, który mnie najbardziej udeżył, był sposób poznania się głównych bohaterów, gdyż nie przypominam sobie nic o Allegro ;p (ciekawe ile serwis zapłacił za taką dobrą reklamę, niedługo stanie się on pewnie serwisem randkowym). Ogólnie film, w przeciwieństwie do książki nudny. To nie jest trudne kino, jak ktoś już stwierdził, to jest puste kino. Niektórych książek po prostu nie powinno się ekranizować, a jedynie pozostawić ich wyobrażenie czytelnikom. A poza tym zupełnie inaczej (i przystojniej) wyobrażałam sobie Jakuba.

ocenił(a) film na 4
catnip

Zgadzam się w 100% Również uwielbiam książkę, ale film mnie rozczarował. Poprostu nie powinni jej ekranizować. Jednym z błędów była "Ewa", która w książce była szatynką i nie było podanego jej imienia tylko zastąpione słowem ONA. Zakończenie również inne... Jeśli ktoś oglądał film, a nie czytał książki to niech się nie zraża. Ja polecam gorąco do przeczytania " S@motnośći w sieci". Fanów książki zapraszam na mój blog :)

Metaxa

tak, byla szatynka;Natalia miala duzy,falujacy biust; "Ona" do Paryza pojechala z Asia i Alicja, a nie z "Iwona"; Wypadek z mezem na lotnisku??? jaki miala sens ta scena;i jaki mialo sens zamiast usmiercic Jakuba na koncu filmu, zaaranzowanie "spotkania po latach"??? czyzby "Samotnosc w sieci II"

przyklady, ktore wymienilam, to kropla w morzu niedociagnien; uwazam z reszta, ze filmowanie tej ksiazki to blad, jest zbyt wielowatkowa

Precious

chryste panie, aż się za głowę złapałam. żal ... eee, ręce ściska jak to czytam. LUDZIE- APELUJE DO WAS, NAUCZCIE SIĘ OGLĄDAĆ FILMY NA PODSTAWIE KSIĄŻEK!!!! nic, ale to absolutnie NIC nie usprawiedliwia odnoszenia filmu do książki. filmy tworzy się na podstawie książek, bo są dobrym materiałem. twórcy poprostu zakładają, że dana fabuła książki jest niezłą historią i warto przełożyć ją na ekran. na tym kończy się ten beznadziejny związek literatury z kinem. jakie do cholery ma znaczenie jakiś kolor włosów, imie czy zmiana fabuły? Ż A D N E G O. oglądając film powinno się patrzeć tylko i wyłącznie na film, zupełnie odciąć się od ksiązki <która, notabene, i tak była na bardzo niskim poziomie i nadawała się tylko na melancholijny piątek, i nigdy nie poję wyznawania jej niczym nowego boga>. to nieprofesjonalne. nie wolno odejmować filmowi przez to, że aktorka ma zły <co to w ogóle znaczy?!> kolor włosów, albo inna ma nie to imie co trzeba. jeśli panie kierują się weryfikacją nadających się, bądź nie, imion oglądając film, to proponuje ograniczyć się do 'legalnej blondynki' zamiast bawić się w ocenianie filmu na takim poziomie. pozdrawiam.