5,3 30 tys. ocen
5,3 10 1 30257
3,6 7 krytyków
Słaba płeć?
powrót do forum filmu Słaba płeć?

6/10.

użytkownik usunięty

Jak na polską komedię romantyczną całkiem niezły. Obsada aktorska mi odpowiada, szczególnie główna aktorka w takiej roli, gra aktorska bez zarzutu, fabuła może niezbyt wyszukana, ale w porządku. To, co mnie trochę zdziwiło to fakt, że w opisach filmu (chociażby tym na samej gó-rze strony tego filmu na Filmwebie), zaczyna się od słów: ,,Po wyrzuceniu z pracy Zośka postanawia zemścić się na szefie", co tak naprawdę zdarzyło się dopiero w drugiej połowie filmu. Zakończenie dosyć banalne i przewidywalne, ale to raczej typowe dla komedii romantycznych. Jeśli chodzi o humor w filmie, to było parę zabawnych momentów, ale tylko w pierwszych kilku (ew. kilkunastu) scenach. Nie wiem, skąd na Filmwebie wzięły się w obsadzie imiona bohaterów takie jak Adam, Grzegorz czy chociażby pseudonim Wampir, bo jakoś nie pamiętam, żeby zostały wypowiedziane w filmie, no ale to akurat nie jest najważniejsze. Najbardziej absurdalną sceną, jak dla mnie, było ta, gdzie Zosia z jej matką przebywały w mieszkaniu ,,należącym" do tej pierwszej. Skoro jej mama przyjechała późno wieczorem z lotniska, to na pewno zostawa-ła na noc. I jakoś przez cały ten czas nie zauważyła, że w mieszkaniu nie ma żadnych rzeczy Zosi, itp. Następną dość absurdalną kwestią była praca Marianny. Najpierw niby pracowała gdzieś tam z modelkami, później straciła ta pracę, bo ukradła buty - ok. Chce się zabić z tego powo-du, więc stoi na moście, ale gdy pojawia się w następnej scenie, na spokojnie oznajmia Zosi, że dostała telefon z ofertą pracy w nieruchomo-ściach, którą oczywiście przyjęła. Ciekawe, jakim cudem. Nie ma ani kwalifikacji, ani doświadczenia, nic w tej kwestii nie zostało w filmie wyja-śnione. Po prostu ot tak straciła pracę, dostała następną, a kilka scen później widzimy, że pracuje już w korporacji jako asystentka Zosi. A co z poprzednia pracą? Kolejna niejasna kwestia. Poza tym to tłumaczka grana przez Martę Ścisłowicz miała zostać tą asystentką, a nie jakaś nowa dziewczyna. Przecież Ryszard powiedział, że to ma być osoba, z którą już i tak współpracują, a nie było mowy o tym, że jego firma współpracu-je lub kiedyś współpracowała z Marianną. Zresztą ich pierwsze spotkanie tylko potwierdza, że wcześniej się nie znali. Zatem jak to się ma do tego, co powiedział wcześniej? Kiedy pierwszym razem mówił Zosi o asystentce, byłem przekonany, że będzie to ta tłumaczka, bo przecież sam tak o niej mówił. A tu nagle pojawia się Marianna. I gdzie w tym wszystkim logika? Podobnie było w przypadku tej Mulatki, która pomagała Zo-si w zemście nad Ryszardem. Pojawia się ona tak naprawdę nie wiadomo skąd, nigdy wcześniej nie było o niej mowy, a już na samym począ-tku widzimy, że jest zamieszana w ta całą intrygę. W ogóle cała ta zemsta nie jest dla mnie zbyt jasna, jakoś wydaje mi się to mało realistyczne. Wyprowadzenie przez Agatę Marianny z sali konferencyjnej pod pretekstem wypicia lampki szampana też wydaje się być dosyć absurdalne. I nie wiem, na jakiej podstawie, nasłano komornika na Mariannę, skoro to nie ona powinna opłacać wszystkie swoje wydatki, a jej partnerzy. A wracając do niej, ona miała być asystentką Zosi, a tak naprawdę w korporacji widzieliśmy ja cały czas w gabinecie Ryszarda, w jego towarzy-stwie. Z Zosią prawie w ogóle jej nie było. Jeszcze jedną bezsensowną sytuacją związaną z jej postacią było to chodzenie w bieliźnie po mieszkaniu. Tak naprawdę nie wiadomo po co. Skoro brała prysznic, to potem powinna się ubrać, bo sama mówiła, że idzie na randkę (czy coś podobnego). A było tak, że paradowały sobie z współlokatorką po mieszkaniu w samej bieliźnie. Ostatnią rzeczą, która też się nie zgadzała z tym, co zostało powiedziane wcześniej, była rozmowa z taksówkarzem na początku filmu. Zosia zapytana o pogodę, jaka będzie jutro, powiedziała, że będzie lało. Lać zaczęło, gdy Zosia wyszła z restauracji po spotkaniu z jej kochankiem, a to był przecież jeszcze ten sam dzień. Co prawda jedno nie wyklucza drugiego, ale wiadomo, że każdy skojarzył tą ulewę z tym, co mówiła wcześniej. W każdym razie w filmie było wiele takich niejasnych sytuacji, ale mimo to i tak sądzę, że był całkiem niezły. Fajnie było w końcu zobaczyć Zofię Zborowską na dużym ekranie w jakiejś większej roli. Nie zgodzę się z opinią większości osób na tym forum, że film to gówno, itd., bo tak na pewno nie jest. Polecam go każdemu, komu nie przeszkadzają takie rzeczy, jak te wymienione przeze mnie powyżej, i kto lubi polskie, może niezbyt ambitne, komedie romantyczne. Moja ocena jak w temacie.

ocenił(a) film na 5

aleś wymalował hieroglif :) mimo chęci doczytałem do połowy bo zwyczajnie wzrok mi nie dawał rady, dałbyś chociaż ze 2 akapity i zrobił pauzę na powietrze :)

Doczytałem za to do wątku współlokatorki i zgodzę się, chyba największy scenariuszowy bałagan i popychadło akcji. Gdy scenarzystce brakowało rozwiązań i pomysłów wtedy wpadała na genialny plan i posyłała współlokatorkę na lewo i prawo: "musimy udowodnić jakoś sytuację z mieszkaniem mamie głównej bohaterki, hmm, o wiem, dajmy na 1 dzień pracę w nieruchomościach współlokatorce i niech do niej zadzwoni z kluczem na tacy, dokładnie takim jakiego Zośka potrzebuje".
No takich dróg na straszną łatwiznę jest tu multum i to bardzo razi nawet jak na swój gatunek. Braki pomysłów łatano zbiegami okoliczności i przypadkami co by się nie wysilać, no niestety.

użytkownik usunięty
usiak8

Na Filmwebie zawsze piszę bez akapitów i przerw. :D Kwestia przyzwyczajenia. :)

ocenił(a) film na 5

nono, twarde zasady... ;)

użytkownik usunięty
usiak8

Może bez przesady, ale zresztą, nazywaj to jak chcesz. :P

w kwestii Marianny - ja to zrozumiałam tak, że szef chciał zatrudnić tłumaczkę bo z nią romansował. chciał ją zatrudnić jako asystentkę Zosi a nie swoją żeby nie było zbyt oczywiste, że z nią sypia. Zosia wykorzystała okazję i przyprowadziła Mariannę. Szef nie protestował, że to nie osoba którą pierwotnie chciał zatrudnić, bo Marianna od razu wpadła mu w oko. Szczerzył się do niej podczas sceny zapoznania. I myślę, że spodobała mu się tak bardzo, że została jego a nie Zosi asystentką. Dostali od centrali pozwolenie na dodatkowy etat a jaki to już zdecydował szef.

co do tego że marianna dostała telefon, że o pracy w nieruchomościach bez kwalifikacji - można to na siłę objaśnić tym, że jak było wielokrotnie podkreślane sypiała z wieloma mężczyznami, być może jeden z nich miał agencję nieruchomości i jak sie dowiedział ze stracila prace szybko wziął ją pod swoje skrzydła :)

co do tego że chodziły po mieszkaniu w bieliźnie - mnie też troche raziło jakby na siłę chcieli wcisnąć trochę golizny, ale z drugiej strony łażenie po domu w samej bieliźnie jest bardziej życiowe niż to co zwykle pokazują w polskich filmach cyz serialach tego typu - że kobieta cały dzień chodzi po domu, zmywa itd w szpilkach, perfekcyjnie ułożonych włosach i świetnym ubraniu.


co do pytania taksówkarza o pogodę - ja zupełnie nie skojarzyłam tego z tym, że po wyjsciu z restauracji zaczęło padać. :P
pytanie o pogodę zrozumiałam jako nawiązanie do podejrzeń taksówkarza, że Zosia jak taka ładna to pewnie z telewizji. zrozumiałam, że taksówkarz wziął ją za pogodynkę.

Mulatka pojawiła się w biurze Jimmiego. Zosia chcąc się zemścić potrzebowała fikcyjnego biura dla fikcyjnych linii lotniczych i zgłosiła sie do Jimmiego po pomoc. Zaoferował swoje biuro, a okazało się, że w biurze jest piękna asystentka. a że osoba na której mieli się mścić ma słabość do pięknych kobiet to mulatka pomogła :)

poprostuania

A mnie najbardziej rozczarowała ta cała zemsta. Trailer sugeruje, że ten film będzie opowiadał historie kobiety oszukanej, która właśnie zemści się na pracodawcy. I to będzie osią fabuły. Wprowadzenie w historię, przygotowanie i planowanie zemsty, no i szczęśliwe zakończenie. A ta ich "zemsta" pojawia się 10 min przed napisami koncowymi.
-
Poza tym, co już tu zostało napisane, chciałabym dodać jeszcze niezrozumiały wątek psa. Jakie on miał znaczenie w tym filmie? Inne wątki w tej historii też jakby dodane na siłę ( matka, kochanek, choroba stolarza ) i urwane w połowie. Dziwny chaos. Szkoda.