Nareszcie jakaś komedia, w której co drugie słowo to nie jakaś "ku wa", w czym lubują nasi rodzimi reżyserzy/scenarzyści. Mam czasem wrażenie, że jak nawtykają w dialogi przekleństwa, to myślą że są tacy fajni i nowocześni, bo przekraczają powszechnie przyjęte granice... Tutaj też oczywiście były różne kwiatki, ale rozsądnie wplecione w dialogi, fajnie wyszło :)