ogladajac ten film, czulem sie jakos dziwnie wyciszony...a po zakonczeniu siedzialem jeszcze przez 10 minut gapiac sie w monitor, nie wiedzac co mam ze soba zrobic...
Cóż, ja miałem podobnie. Dodam, że oglądałem film na lekkim dopingu (if ju noł łoraj min), ale to w sumie bez znaczenia. Już dawno nie oglądałem filmu, który tak bardzo by mnie ruszył. W sumie już czwarty dzień nie djae mi spokoju, a o masakrze w Columbine przeczytałem już wszystko chyba co jest dostępne w sieci. Co prawda fakty były nieco inne, ale przecież nie o to chodziło. Mysle, że jezeli Van Sant chciał "chwycić" prawde to jakoś mu się udało. Podobało mi się w filmie także to, że zadając pytania nie daje odpowiedzi, samemu trzeba sobie na nie odpowiedzieć. Jak to co się stało w Columbine było możliwe ?Kto lub co był temu winny i czy w ogóle można mówić o winnych (z wyjątkiem sprawców) ?Dlaczego Alex i Eric tak bardzo nienawidzili miejsca w którym żyli?Ciągle po głowie chodzą mi te pytania...
Tak dokładnie to samo.... taki film trzeba zrozumieć ... ja byłam na tym w kinie i właśnie doszło do tego samego ocknęłam się po kilku minutach ... ale film podobał mi się