Skoro dozorca na koniec wysłał list głównej bohaterce, to zakładam, że poszła ona z tym na policję. Co za tym idzie - facet jest poszukiwany. Roboty więc nie mógłby podjąć nigdzie. Ciekawi mnie co zrobił. Uciekł z kraju od razu po napisaniu listu? Zaszył się gdzieś i zaczął pracować na czarno?
zgarneli syna sprzataczki, ktory rzekomo mial listy i komorke, ale nadawca pisal listy recznie, wiec chyba mozliwe bylo porownanie ostatniego listu z poprzednimi. uwazam, ze to blad, bo zatrzymanie chlopaka i skucie sugeruje, ze go zamkneli i sprawa zalatwiona, zreszta sasiedzi uwazali, ze chlopak byl winny.
a koles pewnie sie zaszyl w kolejnej chacie, by nastepnej usmiechnietej pani troche zepsuc zycie.
No dokładnie. Adwokat chłopaka (nawet jeśli z urzędu) powinien nakazać zbadanie i porównanie charakteru pisma. Fakt, dozorca był bardzo przebiegły, ale jednak charakteru pisma oszukać się nie da.
Chciałabym zauważyć, że Cesar zdecydował, że dopiero kiedy całkowicie zrujnuje Clarze życie, będzie mógł skoczyć. Poinformowanie jej o wszystkim było równoznaczne ze spełnieniem jego "misji", co z kolei wskazuje na to, że nie znalazł już powodów, żeby żyć. Więc się zabił. Martwego nikt już nie skarze, prawda?
Polecam przeczytać książkę, jest wiele wątków nawet nieporuszonych w filmie i wszystko jest dokładnie wyjaśnione.
Oj, nie masz racji. Cesar jasno daje do zrozumienia w ostatnim liście, że znalazł swój sens życia. Teraz się już na pewno nie zabije, teraz będzie już po kres swoich dni (lub do momentu, gdy zostanie złapany) niszczył życie innych. Da z siebie wszystko, jak obiecuje. Zauważ też na malutki detal. Na ekranie przy dźwięku złowrogiej muzyki pojawia się napis: "Poniedziałek", dokładnie taki sam jak na początku filmu. To jasna wskazówka: rozpoczyna się kolejna "akcja".
książka książka, ale często filmy nie trzymają się przecież dokładnie książek i coś zmieniają. też uważam, że reżyser postanowił dodać swoje zakończenie i zasugerować, że dalej żyje. akurat w tym przypadku nie potępiam zmiany, może być :)
a co do listu- raczej (choć to i ryzykowne i w sferze dużego gdybania tak jak z resztą 100% pewność, że mała dziewczynka nigdy jednak się nie załamie i nie wyzna prawdy) wiedział, że ona nigdzie z tym nie pójdzie. pomyślcie o jej psychice i jaką lawinę problemów, sytuacji i roztrząsania oraz sensacji by to wywołało. na pewno wielokrotne przesłuchiwania przez policje, konieczność przeprowadzenia ekshumacji "samobójcy" by zbadać jego DNA z DNA dziecka, szok jej rodziny, ba najgorsze szok rodziny zabitego faceta (zakładam, że babcia z dziadkiem przychodzili oglądać swojego wnuka i go pokochali choć w rzeczywistości to nie ich wnuk), życie w przyszłości tego dziecka ze świadomością tego kim jest jego ojciec i co się stało, ewentualnie dowiedzenie się o takiej sensacji mediów, prasy.... dużo tego. ona wolała zabrać tą informacje ze sobą do grobu i on na to liczył.