Nie dość, że film niesamowicie wciąga, porusza trudny temat, to jeszcze bawi, doprowadza do płaczu, daje do myślenia. Typ filmu, który zasługuje na największe nagrody, jestem pod ogromnym wrażeniem. 10/10
Już dawno nie oglądałam tak poruszającego filmu. Bardzo dobrze przedstawiony problem. Całkowicie zgadzam się z wypowiedziami powyżej. 10/10
Całkowicie się zgadzam. Do tego warto pochwalić jeszcze Thomasa Newmana, który skomponował przepiękną muzykę.
pixi, proszę rozwiń- co oznacza "mądry" ? (nie jestem sarkastyczna, chcę po prostu wiedzieć, bo sama mam inne odczucia)
:)
wątek antyfanów też chyba jest :P
mądry, bo pokazuje w ciekawy i łapiący za serce sposób historię i problemy czarnych w USA w tamtych czasach.
A w ogóle to nie każdy dramat musi się kończyć źle :P
wg mnie lepiej wskoczyć do klatki lwa i się z nim trochę poszarpać niż siedzieć w swoim ciepły stadku owieczek :) (nie przypisuję żadnemu "obozowi" bycia owcą czy lwem, tak żeby nie było wątpliwości :D chodzi mi o sytuację)
Poniżej napisałam co myślę o tym filmie i osobiście bardzo lubię sam temat, jest ciekawy jak każde społeczne przemiany, ale nie uważasz że film jest zrobiony bardzo typowo? Bo mam wrażenie, że dla ludzi był to sympatyczny film, ale przypisują mu jakieś wielkie przesłanie, całkiem niepotrzebnie
wielkie może nie, ale takie ciut :P Dla mnie to był taki miły film dodający otuchy, że wszystko można zmienić powoli na lepsze. Wiem, trzyma się schematu jak większość amerykańskich filmów, ale tu wyszło coś naprawdę dobrego. Pomimo schematyczności są zaskakujące momenty i w miarę wartka akcja. DO tego wizualnie jest dobry i można sobie porównać USA i Polskę z tych czasów hihi
estetycznie bardzo mi się podobał, w moim przypadku można mówić o syndromie tęsknoty za tym, czego się nie doświadczyło :)) miły film dodający otuchy, zgodzę się. Sympatyczny, może przywrócić wiarę w człowieka tak troszeczkę.
Nie chcę nazywać się widzem "wymagającym", bo też lubię niektóre holiłódzkie produkcje, niekoniecznie "wyrafinowane", jednak ten nie oczarował mnie na tyle, żebym miała klapki na oczach :D dlatego pewnie jestem krytyczna
a ja nie mam klapek na oczach ! :P tylko lubię czasem obejrzeć na dobranoc dobrze zmontowaną pocieszającą historię, a ta pozwala i się zastanowić i zasnąć z lekkim sercem :D po seansie, na którym kilka razy się zdenerwowałam :P
przepraszam za te klapki :D ale z doświadczenia wiem, że są filmy wobec których jestem bezkrytyczna i nie potrafię tego wytłumaczyć, może po prostu mają to "coś" co porusza każdego indywidualnie w duszy (stąd też nierzadko jakieś idiotyczne kłótnie na forach rodem z piaskownicy, czy z dnia świra- prawda najmojsza!). Dlatego mówię o klapkach:)
Ale widzę, że tak naprawdę się zgadzamy, tylko mnie ciągnie w stronę na nie, a Ciebie jednak na tak :) tzn. może to co dla Ciebie jest mocną stroną, dla mnie niekoniecznie, jak np. fakt, że jest to sympatyczny, pocieszający film w porze wieczornej :) szczerze, gdybym była reżyserem, poczułabym się źle z takim komentarzem :D bo od pocieszający, do pocieszny tylko jeden krok...
Ale tak tak, lubię takie pocieszające filmy, po prostu akurat ten konkretnie nie poruszył tej wewnętrznej struny, dodatkowo miałam zastrzeżenia formalne.
hihihi :D ja się staram krytycznie podchodzić do każdego filmu, ale też mam takie, które uwielbiam i trudno mi coś skrytykować :P taka magia kina, że cię złapie i koniec... reżyser niech się cieszy, że się mu udało nie przejść tej cienkiej granicy :D to jest kunszt nie przegiąć w żadną ze stron...
mi to tylko się rzuciło, że pod koniec akcja trochę za mocno wyhamowała i w kilku scenach zdziwił mnie brak dyskusji np. Skeeter a jej chłopakiem :/ , a poza tym kurna do niczego się nie umiem przyczepić :P
fakt, też zauważyłam to, jak dziwnie przeskoczono to całe nieporozumienie między nimi. Myślę, że sam wątek ich związku można było rozwinąć, a nie tak po łebkach traktować, bo jednak bądź co bądź to co zrobiła Skeeter zrujnowało jej życie prywatne.
Zatem myślę, że z mojej strony argumenty w dyskusji zostały wyczerpane :)
nie sądziłam że ten całkiem średni film może wzbudzić aż takie pozytywne emocje :))
Wg mnie, holiłódzko przegięty. Właściwie od początku wiadomo jak będzie przebiegała akcja. Nie znaczy to, że nie rozbawił mnie momentami, a nawet wzruszył (tak, raz mi jedna zbłąkana łza po policzku spłynęła- iii zbliżenie, więcej patosu, więcej: tak by to wyglądało w tym filmie:) ). Temat bardzo ciekawy, ale potraktowany tendencyjnie i po prostu nudno. Kreacje czarnoskórych aktorek nawet ok, ale też bez szału. Natomiast nasza Skeeter, wypadła wg mnie blado. Tzn fakt, dostała taką rolę, dziewczyny zbuntowanej, z misją, której w życiu prywatnym się nie powodzi, czyli jest to naprawdę oklepany typ w kinematografii (i w sumie modny ostatnimi czasy model człowieka- wiecie, samotna, z karierą/misją, taki typ się lansuje teraz). Ale zagrała też bez wyrazu, mimo iż uważam ją za całkiem uroczą :)
Film sympatyczny, do oglądnięcia tak o- po prostu. Do większych refleksji mnie nie skłonił.
I przepraszam że psuję wątek wielbicieli, ale właściwie powielanie komentarzy (obojętne jakich) mija się z celem :)
Czy wy nie przesadzacie? Film potwornie tendencyjny (jednostronny). Fabuła tego "dzieła" jest tak bardzo nasiąknięta potwornie uciemiężonymi i rzekomym złem, że aż mdli. Otóż moi drodzy, obecnie, to jest w XXI wieku w POLSCE, słyszy się na dzień dobry w pierwszym dniu pracy "dostosuj się albo won na bruk, dołączając do rzeszy bezrobotnych, zobaczymy jak sobie poradzisz hahahha" i o jakąkolwiek pracę cholernie cięzko. Też trzeba się tak zachowywać jak każą, choć są to absurdalne i upokarzające czy co najmniej niewygodne aktywności i pouczenia. A tu cały film o narzekaniu i białej bezdzietnej a niby tak wyrozumiałej panience. Oh, jakim wielkim złem jest jak matka mówi córce "ty głodomorze" Ta... A wokół co widzicie? Czy teraz nie mamy większych problemów?! I każdy robi swoje, jak nie pasuje to nie robi. Tyle. Masz wybór. Ten film jest strasznie naiwny i aż śmieszny. ładnie zrealizowany, ciekawe postaci, ale tematyka i realizacja wzrusza chyba tylko amerykańskich odbiorców.