Głosowanie przez czarnoskórych tylko na czarnoskórych w wyborach, przymus tłumaczenia
się z wszystkiego przez białych i hetero, polish jokes, parytety czyli dyskryminacja ludzi
zdolniejszych dla liczb w ustawie, red necki, rzucanie papierkami z samochodów w pieszych
(bo widocznie ich nie stać na SUVa; kto był w USA ten wie o co chodzi) - to tylko niektóre
przykłady na to, że rasizm ma się tam dobrze. Oczywiście film dobry, i pewniak do oskarów,
ale bardziej obiektywnie problem rasizmu przedstawia Gran Torino. Służące dzieli przepaść
od filmu Clinta Eastwooda.