Dlugo czekalem na ten film i bylo warto, poniewaz "Sluzace" to jeden z najlepszych amerykanskich filmow tego roku. Sila tego obrazu tkwi w jego calkowitej bezpretensjonalnosci i detalach, ktore buduja caly nastroj i caly film. Spojrzenie, gest ,slowo, stary odkurzacz, prostownica do wlosow wygladajaca jak bolid formuly 1, "Crisco", ktore jest najlepsze do smazenia kurczaka ale tez znakomicie nadaje sie do stosowania na worki pod oczy. Swiat przelomu lat 50 i 60, gdzie stare ma sie jeszcze dobrze, jednak wiatr zmian staje sie coraz bardziej odczuwalny. Ta prawdziwa rewolucja zaczyna sie w sercach i umyslach glownych bohaterek- dojrzewa powoli ale wbrew pozorom nie zakonczy sie z wielkim hukiem. To jest dla mnie wielka wartosc tego filmu-nie ma w tym oszustwa, efekciarstwa, jest za to prozaicznie i po ludzku. Nasze bohaterki to nie typ Malcolma X czy Martina Luthera Kinga. To proste ale madre kobiety, ktore walcza o szacunek i godnosc tu i teraz. I majac ku temu niepowtarzalna okazje wykorzystuja ja w 100 %. Staja sie wolne gdy wyznaja prawde, gdy znajduja sile aby wyrazic siebie. Obraz Tylora jest wazny z kilku powodow. Bylo juz calkiem sporo filmow poruszajacych temat rasizmu. Jednak "The Help" jest chyba pierwszym, w ktorym do glosu tak wyraznie doszly kobiety, wszystko co widzimy ogladamy ich oczami. To rowniez obraz spoleczenstwa,ktore zostalo niejako sparalizowane przez obowiazujacy system spoleczny. Wlasciwie kazda postac w tym filmie jest niewolnikiem konwenansow- niezaleznie od koloru skory. Finalowa scena w ktorej Viola Davis zwraca sie do Bryce Dallas Howard z pytaniem czy to juz jej nie meczy jest niezwykle wymowna i jak dla mnie ma wlasnie podwojne dno. Jest jeszcze jedna uniwersalna aczkolwiek gorzka i smutna prawda plynaca z tego filmu, - ludzie w doroslym zyciu staja sie czesto marnymi kopiami swoich rodzicow. Okrutnymi i po prostu glupimi. A glupota bywa grozniejsza od bezwzglednego wyrachowania. Dla mnie ten film to taki troche hold dla wszystkich czarnoskorych kobiet, niejednokrotnie bedacych prawdziwymi matkami dla cudzych dzieci. To hold dla madrosci pogardzanych.
Na koniec o aktorstwie-ciezko kogos jednoznacznie tutaj wskazac bo cala ekipa spisala sie swietnie. Mimo tego faktu dla mnie bezkonkurencyjna byla Viola Davis, Octavia Spencer,swietna Bryce Dallas Howard w najlepszej jak dotychczas swojej roli a takze Jessica Chastain oraz w malym epizodzie ale jakze wysmienitym Sissy Spacek. Polecam ten film kazdemu-jest madry,zabawny (Scena z tartą jest genialna:):): i poruszajacy. Ma wszystkie te skladniki, ktore miec powinien. Za takie filmy cenie amerykanskie kino. Moze nie jest to arcydzielo ale calym sercem jestem za tym obrazem i trzymam za niego kciuki przy Oscarowych nominacjach.