Służące jest filmem, na którym pierwszy raz byłem sam (bez znajomych, dziewczyny etc.) w
kinie. Dzięki temu filmowi będę jak najbardziej dobrze wspominał to wydarzenie ;) A co Wy
myślicie o tego typu wyprawach do kina?
P.S. Dobry film
zdecydowanie są czasami potrzebne takie samotne wypady do kina :) aaa film świetny ... .
Hah ja też idę jutro do kina sama. Nikt nie chce wydawać pieniędzy, a ja mam ochotę na kino! Ciekawe czy będę się dziwnie czuła:P Tylko właśnie nie wiem na co... może właśnie służące;> Albo nawet na 2 pójdę, dzięki promocji w multikinie:)
ja nawet wolę samotne wypady do kina - jeśli idę na film. wtedy można się skupić w 100% na tym, co na ekranie;)
Niestety, dla wiekszosci ludzi samotne wypady do kina sa absurdalne. Ja osobiscie uwazam, ze jest to rewelacyjna forma spedzenia wolnego czasu. Mam nadzieje, ze niedlugo tez zalicze pierwszy wypad samemu do kina :)
To tak jak ja. Zawsze sama chodzę do kina a jeszcze lepiej jak jestem sama na sali. Ostatnio mi się tak zdarzyło na "Drive"
Prawie zawsze chodzę sam do kina. Najczęściej nie mam z kim. Za każdym razem dziwi mnie to, że w kolejkach po bilety bardzo rzadko stoi pojedyncza osoba, która prosi o jeden bilet. Tak samo zresztą, za każdym razem jak szedłem do pizzerii, to byłem jedynym pojedynczym klientem. Dlaczego do takich miejsc jak kino czy jadłodajnia ludzie muszą chodzić stadami?
Niestety jest tak, że gdy kobieta idzie sama do kina, nikt nie widzi w tym niczego dziwnego lub złego. Natomiast, jeśli to uczyni facet: dziwne spojrzenia, podejrzenia o bycie gejem, o bycie nieudacznikiem (kobieta sama w kinie = facet ją skrzywdził, facet sam - nieudacznik, bo nikt nie chce iść z nim na film) a czasem też określanie mianem "lenia, obiboka". Bo przecież w tym czasie powinien być w pracy... Przykra jest ta powszechna feminizacja. Co pomyślicie, tak szczerze, o kobiecie czytającej o 12 w południe książkę w kawiarni, a co o analogicznej sytuacji z mężczyzną w roli głównej? I nie kłamcie, że dokładnie to samo ;-) Bo sam usłyszałem: "do roboty by się Pan wziąl, a nie książki czyta o 12 w południe", mimo że dwa stoliki dalej siedziała kobieta i też czytała. No cóż, jej wypada, mi (facetowi) NIE.
Naprawdę masz takie wrażenie? W życiu bym nie pomyślała o facecie samotnie oglądającym film w kinie albo czytającym książkę w kawiarni, że to gej czy obibok O.o I nigdy nie spotkałam się z takimi poglądami u innych... :) Pierwsza zasada - żyj i daj żyć innym :)
Również w życiu bym tak nie pomyślała. Pomyślałabym raczej, że ta osoba albo lubi się tak bardzo, że samotność jest dla niej relaksem, albo nie zamierza rezygnować z planów tylko dlatego, że nie zgrały się one z planami jej znajomych - lub jedno i drugie; tak czy inaczej założyłabym, że najprawdopodobniej ma na tyle ciekawe wnętrze, że nie czuje się nieswojo, kiedy jest pozostawiona sama sobie (ew. czuje się nieswojo, ale ma dość odwagi i rozumu aby wiedzieć, że te uczucie jest irracjonalne i podyktowane ideałem ekstrawertyka w naszej kulturze).
A odnośnie pracy... Jak to powiedział Adaś w "Dniu świra" - "Że nie podbijam karty na zakładzie o siódmej rano, to już w waszym robolskim mniemaniu muszę być nierobem?!" :) Pomyślałabym, że ma wolne, ma na późniejszą zmianę, ma nocną pracę, jest pisarzem, freelancerem, szefem, blogerem, studentem lub po prostu bezrobotnym... jeżeli ktoś kazałby mi zgadywać. A tak naprawdę, nie pomyślałabym nic poza tym, jaki to ładny - i niestety rzadki! - widok widzieć człowieka, który nie potrzebuje aprobaty i towarzystwa stada, aby robić to, na co w danym momencie ma ochotę.
PS.: Tak naprawdę to feminizacja bardziej daje po głowie kobietom - zwłaszcza tym, które nie potrafią tego dostrzec