Wiele nieprawdopodobnie czarnych charakterów (tych białych, bo czarne czarne charaktery nie istnieją), źli biali, źli faceci... i tylko wyobrażam sobie pompujących swojego ego czarnoskórych żyjących obecnie na zasiłku, w nagrodę że tamci tak cierpieli i kobiety, które są tak umęczone przez złych i durnych facetów (facet to świnia i ty dobrze o tym wiesz lala)... Poprawność polityczna z siłą przesłodzonego lukru.
Nie wierzę, że świat był kiedykolwiek aż tak czarno-biały, ze było tyle zakłamanych i kompletnie niezajmujących się swoimi dziećmi i domem kobiet. Świat w tym filmie jest zbyt przerysowany, przez co niewiarygodny. Ale mimo wszystko całość jednak wzrusza... chyba pięknem siły charakteru głównych postaci, nie patrząc na to czy są jednowymiarowe czy nie. Taka mydlana opera, łzy lecą, niby kicz, ale się ogląda, łapie czasem za gardło. No cóż
Nie wierzysz, że świat był aż tak czarno-biały. No cóż, był. Do tej pory jest. Ludzie giną tylko dlatego, że mają inny kolor skóry. Podpala się im mieszkania, zabija maczetą. A wszystko w imię katolickiego Boga.
Kiedyś robiono oddzielne toalety dla "czarnych" służących, bo przenosili "inne choroby niż my". Za domniemaną kradzież wtrącano do więzienia na długie lata, często bez sprawiedliwego osądu. Dziś mamy coś takiego:
1) https://www.youtube.com/watch?v=wnOMCC1GpTE
2) https://www.youtube.com/watch?v=7bmt1xWBcGs
3) https://www.youtube.com/watch?v=wwZiFExtrRk
4) https://www.youtube.com/watch?v=MgsRyyQfYTs
5) https://www.youtube.com/watch?v=UIZT6SxnJU8
A wszystko "w imię Boga".
Niezupełnie zrozumiałeś co napisałem - nie piszę, że część ludzi nie robiła takich rzeczy. To że są ludzie źli, to sprawa oczywista. Dzisiaj też ich od cholery. Ale że białych jest 99% złych i taka sama proporcja dotyczy facetów (również czarnych), to porusza moje elementarne wyczucie proporcji - w końcu było nie było ktoś z tym apartheidem w tych Stanach skończył!
W dodatku nie uwierzę w to, że z kolei 99% czarnych kobiet to chodzące anioły... no i że mimo dawno zakończonego niewolnictwa i rosnącego dobrobytu nie były w stanie wydobyć się ze stanu zniewolenia, czyli po prostu na przykład pojechać w cholerę za inną robotą.
A to że dopinasz do pokazanego zła wiarę w Boga (i to "katolickiego") więcej mówi o tobie, niż o temacie. Czy tytułowe służące nie wierzyły w Boga, czy nie chodziły do kościoła? Na cholerę wyładowujesz swoje frustracje związane z wiarą, której nie rozumiesz, przy temacie, który jej nie dotyczy? Już abstrahując od tego skąd wytrzasnąłeś ten katolicyzm - w USA było nie było mamy przewagę protestantów i mogłeś swobodnie pisać o Bogu protestanckim. No ale widocznie katolicyzm to temat, bez którego nie dasz rady i musisz wszystkich oświecić swoimi wiekopomnymi przemyśleniami, czy ma to związek z tematem, czy niekoniecznie. Współczuję
Piszemy o filmie, który powstał na podstawie książki. Film opowiada historię z przeszłości Stanów Zjednoczonych, to, jak było kiedyś. Ty zaś zwracasz uwagę, że te czasy się skończyły. Skończyły, ale terror rasowy czy wyznaniowy pozostał. Przykłady - podałem.
"Wyładowujesz swoje frustracje związane z wiarą, której nie rozumiesz".
Doskonale rozumiem tę wiarę. Dlatego z niej zrezygnowałem. Odnosząc to do filmu, "białe" bohaterki wierzyły, że Bóg wybrał je jako lepsze, ważniejsze, zaś "czarni" byli gorsi. Film pokazuje działalność Ku Klux Klanu, pokazuje, jak traktowano Afroamerykanów. A twoim zdaniem jest poprawny politycznie "z siłą przesłodzonego lukru".
Strasznie dużo jadu wylewasz z siebie. Nie współczuj. Bądź miłosierny, do tego wzywa cię twój Bóg.
Pozdrawiam.
""białe" bohaterki wierzyły, że Bóg wybrał je jako lepsze, ważniejsze, zaś "czarni" byli gorsi"
OK, tylko co to ma wspólnego z wiarą?:) Wiele osób wierzy, że są lepsi niż inni z rozmaitych przyczyn, np. dajmy na to pierwszy z brzegu przykładowy powód, że są niewierzące, a inni gorsi są wierzący:) Jakby fakt niewiary czynił ich lepszymi, inteligentniejszymi. Wyżsi mogą się czuć lepsi od niższych, ładniejsi od brzydszych, chudsi od grubszych. Czy to świadczy o wierze/niewierze (wzroście, urodzie, szczupłości), czy po prostu o tych konkretnych ludziach? Fakt, że generalizujesz w tę akurat stronę - że się powtórzę - mówi wiele o tobie, ale niewiele o temacie.
Odnośnie współczucia - to jest właśnie przejaw mojego miłosierdzia:) A wiary najwyraźniej nie miałeś, skoro z niej zrezygnowałeś, więc o tym "rozumieniu" lepiej za często nie wspominaj
"Wiele osób wierzy", "ładniejsi", "brzydsi", "chudsi", "grubsi"
Film opowiada o zatargach na tle rasowym, nie o innych podziałach. Wiara jest w filmie obecna, jest usprawiedliwieniem dla stosowania podziałów. Widzę, że tego nie pojmujesz. Trudno.
Współczucie to nie to samo co miłosierdzie haha. Skoro tak pojmujesz naczelną zasadę swojej wiary to... współczuję :)
"wiary najwyraźniej nie miałeś, skoro z niej zrezygnowałeś, więc o tym "rozumieniu" lepiej za często nie wspominaj"
Żeby świadomie z czegoś zrezygnować trzeba to dobrze poznać. Więcej nie będę tłumaczył, bo widzę, że Bóg i Kościół są bardzo ważne w twoim życiu. To dobrze. W moim nie.
Pozdrawiam.
Przejrzałem twoje wypowiedzi na filmwebie. Jeeej.
W pierwszym komentarzu napisałem coś o "katolickim Bogu". A wygląda na to, że "dyskutuję" z katolickim fundamentalistą :P Anty-homo, rasizm-cacy, Bóg zsyła nieszczęścia "na otrzeźwienie".
Podziwiam światopogląd i pozdrawiam, kończąc :)
Tak jest, wiara to dla mnie fundament, więc możesz mnie nazwać fundamentalistą, nie widzę w tym problemu.
Nie wiem jednak skąd do łba ci przyszło, że jestem rasistą? Nigdy nim nie byłem - no i poza tym wiara mi zakazuje:)
No, ale widocznie proste umysły tak już mają - przypisują wyimaginowanemu wrogowi zestaw negatywnych określeń i jak się przydarzy okazja, to jadą tym zestawem bez zahamowań.
Podobny wydźwięk miał twój kuriozalny komentarz, stąd moja reakcja. Oskarżać wiarę za rzeczy z wiarą nic wspólnego nie mające - współczuję i z nikłą nadzieją życzę otrzeźwienia:)
Twoja wiara zakazuje ci wielu rzeczy, mimo wszystko piszesz o tym w komentarzach. Wiara katolicka nakazuje miłować ci homoseksualistów, ty natomiast piszesz o nich w niewybrednych słowach. Twoja wiara katolicka jest przeciwna stosowaniu kary śmierci i mordowaniu, a mimo to twoim politycznym guru jest polityk, który - jak sam twierdzi - gdyby rządził przejechałby czołgiem marsz, zorganizowany przeciwko rządowi. A morderców karałby karą śmierci, rozstrzeliwałby i obserwował. Jest również "za" wprowadzeniem ograniczenia wypowiedzi w internecie, tak jak jest w Chinach.
Wiara to wiara, a religia co innego. Można wierzyć w Boga, w kanapkę, w potwora spaghetti. A religia nakazuje żyć wedle jakiś dogmatów. Religia katolicka nie ma nic wspólnego z nauką Chrystusa. Jezus mówi "miłuj bliźniego jak siebie samego", a katolicki ksiądz oko twierdzi, że dzieci z in vitro to potwory z bruzdami. Czy Jezus by tak powiedział? Absolutnie.
Pozdrawiam.
Najbardziej absurdalny jest fakt iż to nie katolicy nawracają na wiarę ateistów a ateiści katolików na ateizm. Żebyś się kolego nie zachłysnął tym swoim wyzwoleniem. Tylko pamietaj że jak kiedyś zapukasz po wartości które zagubiłeś to tylko ze względu na wiarę katolicy ci otworzą. Wiesz czemu? Sa miłosierni
Wypowiedzi userów takich jak "frycek506" nie wskazują na to, aby by katolicy byli miłosierni. Reakcja elektoratu radiomaryjnego na odwołanie ks. Lemańskiego ("won z Polski żydzie!", "jest obrzezany żyd", "mason z jasienicy") to potwierdza.
"nie zachłyśnij się swoim wyzwoleniem".
A ty swoim zniewoleniem. Poza tym, czy napisałem gdziekolwiek, że jestem ateistą? Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny kolego pozwól że to Bóg oceni ich miłosierność. Nie jestem pewien czy aby na pewno jesteś na tyle obiektywnym człowiekiem abyś mógł bawić się w osądzanie czy ktoś grzeszy czy nie. Nawet jeśli grzech wydaję się być ewidentny to jednak ocena należy ostatecznie do Boga.
A czy ja pisałem gdziekolwiek że jestem chrześcijaninem? Nie nie jestem powiem nawet więcej jestem osoba w Boga niewierzącą, więc nie mogę jak piszesz być "zniewolony" Piszesz elektorat radiomaryjny. Ciekawe sformułowanie. Znowu bawisz się w kogoś kim nie jesteś. Szukałem jakiejkolwiek definicji tego sformułowania. Czegoś sensownego. Niestety nie znalazłem. Więc albo jesteś socjologiem piszącym właśnie jakąś pracę na ten temat albo używasz sformułowań które nie istnieją. Swoją drogą ciekawe sformułowanie. A może jeśli rynek polityczno-medialny jest tak dobrze ci znany to dla mojej czystej ciekawości odpowiesz mi czym się charakteryzuje elektorat radiormfsowski albo radioeskowski?
Nie jestem socjologiem. Pojęcie elektorat radiomaryjny funkcjonuje w mediach od b. dawna. To ta część prawicowej Polski, która jest bardzo podatna na manipulację Rydzyka, która nie ma opinii np. na tematy światopoglądowe lub polityczne i wyrabia ją sobie nagle pod wpływem Radia Maryja i TV Trwam. Pojęcia używa się w dyskusjach politycznych.
"elektorat radiormfsowski albo radioeskowski"
Radio Maryja to przede wszystkim polityka, nie rozrywka. Radia, które wymieniłeś to stacje rozrywkowe. Ale uważam, że dałoby się scharakteryzować słuchaczy tych stacji. Przekładając to na politykę: bardzo często słuchacz Eski nie ma żadnych poglądów politycznych, ale nie chce ich mieć, więc nie da sobą manipulować i nie nabiera się na komunikat "brońmy niepodległości Polski, głosujmy na partię X, tylko ona obroni Polskę". Słuchać Eski szuka rozrywki, polityka to dla niego nuda, a nie rozrywka.
"czy ja pisałem gdziekolwiek że jestem chrześcijaninem?"
Nie zasugerowałem tego w żadnym miejscu.
Dlaczego pozwalam sobie na ocenę miłosierności katolików? Ponieważ oni oceniają mnie. Oczywiście, powinienem być ponadto, powinienem śmiać się im w twarz. Jednak wolę wytykać ubytki ich wspaniałej wiary.
Piszesz: pozwól że to Bóg oceni, ocena należy ostatecznie do Boga. A jednocześnie przyznajesz, że jesteś niewierzący. Czegoś tu nie rozumiem. Skoro Boga nie ma, wg ciebie, to co lub kto będzie cię oceniać?
Gdzieś w Biblii napisane jest coś o rasach? Nie rozumiem w tej kwestii sensu odwoływania się do Boga.
Oceniając Aibleen, to jak dla mnie nie miała swojego życia. Ubzdurała sobie, że jest prawdziwą matką tej biednej dziewczynki. A ta cała nieasertywna Leefold, to tzw. mityczna zimna matka.