Film bardzo mi się podobał, mogę nawet powiedzieć, że jest świetny, ale Baar nie dało się oglądać. Jest taka, jak wszędzie,
wyjęta prosto z planu "Na dobre...". I jeszcze te angielskie wstawki w jej wykonaniu. Miałby być chyba fajne, wyszło irytująco.
Odwołałeś się tylko do końcowego fragmentu. A najbardziej istotne jest to, że ona wszędzie gra tak samo... Po Vincim byłem nią zaczarowany, z każdym kolejnym filmem udowadnia, że jest cienką aktorką.