...spostrzeżeniami o żenujących i niezrozumiałych, bełkotliwych dialogach.
Tu się, według mnie, nakłada kilka kwestii jednocześnie:
1. Fatalna dykcja u aktorów.
2. Chęć filmowców do zaimitowania slangu / mowy ulicznej oraz użycie wielkiej ilości wyszukanych "powiedzonek", których nikt nie zna. Dodatkowo użycie "żargonu" pracowników "służb" / policji.
3. Pozorne zwiększenie realizmu przez NIEDBAŁE wypowiadanie kwestii.
4. Dopiero na końcu zarzuciłbym coś dźwiękowcom na planie.
5. Finał - w postprodukcji nic już się nie dało zrobić. Postsynchrony widocznie nie chciały się "przykleić" do materiału video, było już za późno na tzw. "dokrętki", zabrakło czasu lub ochoty, a może trzeba to nazwać prostym słowem - niedbalstwo?
Dodatkowo, jeśli się wielokrotnie ogląda materiał jako montażysta, człowiek się "osłuchuje" i przestaje słyszeć, że jest coś nie tak. Dopiero w kinie "na świeżo" widz dostaje "uszopląsu".
Efekt? - jaki filmwebowicze opisali wielokrotnie - musiałem przewijać po 5-10 razy dialogi, a części i tak nigdy nie zrozumiałem. Na szczęście na zrozumienie fabuły to zupełnie nie rzutuje.
Wstyd, bo scenariusz i zdjęcia super, a tu co chwilę bełkot. W dodatku część kwestii o zgrozo! aktorzy terkoczą jak "katarynka" - m.in. Machnicki (odprawy przed misjami). Postacie drugoplanowe jakby czytały z kartki, ale to już po prostu specyfika polskiego kina chyba... żal...