Ale po pierwsze: bez żadnych fajerwerków, dziwnie zmontowany - nie ogląda się tego jakoś rewelacyjnie.
Po drugie jest beznadziejną manipulacją, która gdzieś między wierszami pompuje do głów tłumów ciągnących do kin jedyną słuszną prawdę. Ktoś niespecjalnie wnikliwy powie, że to propaganda jednej strony, inni z kolei powiedzą, że wręcz przeciwnie - a tak naprawdę to sprytne ukręcanie łba, w którym statystyczny Kowalski tak szybko się nie połapie, ale zapamięta wyrywki.
Dziwne, że ktoś jeszcze wierzy w to, że w dzisiejszych czasach na ekrany multipleksów mógłby trafić film, który ma coś wspólnego z autentycznymi politycznymi brudami, co z kolei daje ogromne pole do popisu w kategorii żonglerki poglądami. Sprytnie Panie Vega, bardzo sprytnie. Ja za takie pranie beretów dziękuję.