właśnie obejrzałam to wątpliwej klasy arcydzieło, myślę że nie dodam nic nowego pisząc jaki to gniot, mam tylko pytanie - przejrzałam wątki i być może przeoczyłam coś (albo nie wyłapałam tego w filmie), ale kto w końcu więził te dzieci w jaskini? Sparrow? jeśli tak, to ten film jest jeszcze gorszy niż myślałam...
bez sensu, masa pozaczynanych i niedokończonych wątków - jak chociażby z tym pastorem czy księdzem, który nie wiadomo za co siedział i macał Sam po kolanie (domyślam się za co siedział) - ale co z tego wynika? po co to?
kupa chaosu, poszarpane motywy wrzucone do jednego worka i mocno pomieszane + klimacik silący się na mocną psychodelę.
Może właśnie ta scenka w kinie miała zasugerować, że to właśnie ksiądz jest tym porywaczem.
A tak poważnie to film pozostawia to do interpretacji widza. To nie jest historia walki dobra ze złem i poszukiwania zaginionych chłopców, którzy są tylko tłem dla głównego wątku.
To że film jest niedopracowany i ktoś zdaje się momentami dopisywał niektóre sceny na kolanie tylko po to żeby upodobnić film do oryginału to już inna historia. Pozdrawiam.